– Nie ma powodów do obaw, jeśli chodzi o zaopatrzenie w gaz – przekonywał posłów odpowiedzialny za gospodarkę wicepremier Waldemar Pawlak w trakcie debaty w Sejmie.
Debata zwołana została w związku z trwającym kryzysem gazowym, w efekcie którego Polska – tak jak inne kraje unijne – nie może odbierać rosyjskiego surowca z ukraińskich gazociągów.
Waldemar Pawlak przypomniał posłom, że Polska jest w lepszej sytuacji niż wiele państw unijnych, dla których błękitne paliwo odgrywa większą rolę w bilansach energetycznych. W naszym kraju gaz ziemny stanowi tylko 12 proc., gdyż większość energetyki oparta jest na węglu kamiennym i brunatnym, a więc surowcach krajowych. – Ten rok jest dobrym czasem, żebyśmy wyprostowali wszystkie relacje na naszym energetycznym podwórku, żebyśmy doprowadzili do tego, iż bezpieczeństwo energetyczne będziemy opierać na naszych własnych zasobach – przekonywał wicepremier.
Jednocześnie tłumaczył, że produkcja 1 gigadżula energii jest najtańsza w elektrowniach węglowych (10 zł), a jeśli wytwarzana jest z gazu, to koszty rosną do 22 zł, natomiast z ropy – do ponad 30 zł. To jeszcze jeden powód, dla którego, zdaniem wicepremiera, Polska powinna stawiać na własne surowce. Zdaniem Pawlaka znaczenia nabierają też projekty z zakresu energetyki atomowej. – To jest jednak perspektywa 10 – 15 lat – zastrzegł.
Mimo to Waldemar Pawlak podkreślił, że Polska musi wykonać niezbędne inwestycje poprawiające bezpieczeństwo dostaw gazu ziemnego. Dodał, że są one bardzo kosztowne. Wymienił przykład budowy terminalu gazu skroplonego w rejonie Świnoujścia, który według niego ma kosztować 3 – 3,5 mld złotych. To zaskakująca kwota. Do tej pory bowiem koszty budowy szacowano na 450 mln euro (pierwsza faza umożliwiająca import 2,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie). A jako maksymalną kwotę podawano 700 mln euro (ok. 2,8 mld złotych). Wicepremier zasugerował, że w związku z tym, iż gaz z terminalu będzie drogi, to może będzie trzeba go subsydiować.