Gorzej jest z Funduszem Spójności – jesteśmy najgorsi wśród dziesięciu państw, z którymi przystępowaliśmy do Unii Europejskiej. Od 2004 r. Polska korzysta z czterech europejskich funduszy: rozwoju regionalnego, społecznego, rolnego oraz rybackiego. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że do Polski z unijnej kasy trafiło już 94,63 proc. z 8,27 mld euro, które przyznano nam od dnia naszej akcesji do UE do 2006 roku. – To niezły wynik. Wśród 25 krajów członkowskich zajmujemy ósme miejsce – mówi Jerzy Kwieciński, prezes EuCP. Tym bardziej że jeszcze w 2005 r. groziła nam utrata unijnej pomocy.

Do maksymalnego poziomu 95 proc. łącznej puli, który możemy teraz osiągnąć, brakuje nam niewiele. Pozostałe 5 proc. Polska, podobnie jak i inne kraje Wspólnoty, otrzyma dopiero po formalnym rozliczeniu i zamknięciu programów unijnych. Procedura zajmuje kilkanaście miesięcy. Maksimum osiągnęły już Litwa czy Łotwa, przy czym miały one do dyspozycji kilkakrotnie mniejsze środki, nieprzekraczające 1 mld euro. Z kolei Hiszpania, stawiana często za wzór sprawnego wykorzystania pomocy, wypada w tym rankingu gorzej od nas. Komisja wypłaciła dotychczas na jej rzecz 91,95 proc. środków.

[wyimek]11 mld euro prawie tyle funduszy unijnych wypłaciła nam KE z puli na lata 2004 – 2006[/wyimek]

O wiele gorzej wypadamy, jeśli chodzi o wykorzystanie Funduszu Spójności. Z ponad 5,6 mld euro, które możemy wydać na autostrady, drogi ekspresowe, oczyszczalnie ścieków czy kanalizację, udało nam się pozyskać zaledwie 55,6 proc. Gorsze od nas są tylko Rumunia i Bułgaria, które przystąpiły do UE trzy lata później niż Polska i korzystają z funduszy przedakcesyjnych. Daleko nam do Hiszpanii, która wykorzystała już ponad trzy czwarte ze swojej puli 12 mld euro. Jeszcze większy dystans dzieli nas od Irlandii, która skonsumowała już prawie 92 proc. środków spójności.

Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zapewnia, że Polska nie straci środków z Funduszu Spójności. Pieniądze musimy wykorzystać do końca 2010 r. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu wypłaty dotacji z unijnego budżetu na dużą część inwestycji były zamrożone. – Udało nam się wyjaśnić z KE wszystkie wątpliwości i płatności ruszyły – podkreśla Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju regionalnego.