Po raz pierwszy Unii udało się zorganizować szczyt energetyczny z udziałem krajów, które mogą się przyczynić do uniezależnienia od rosyjskich surowców energetycznych. Na szczyt Korytarza Południowego w Pradze przyjechali wczoraj przywódcy krajów produkujących gaz, przepuszczających surowiec przez swoje terytorium, a także krajów konsumentów, czyli państw UE. Pierwsze konkrety już są.
– Do końca czerwca będzie podpisane międzyrządowe porozumienie w sprawie Nabucco. Odbędzie się to w Turcji – podkreślił Jose Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej. Sama Turcja się do tego zobowiązała. To ważne, bo stanowisko Ankary w tej sprawie nie było jasne. A właśnie przez terytorium Turcji ma popłynąć gaz z Azerbejdżanu, Kazachstanu i Turkmenistanu, ewentualnie także z Iraku, Iranu czy Egiptu do Unii Europejskiej.
Budowa gazociągu ma się rozpocząć w 2011 roku, pierwsze dostawy surowca mogłyby nastąpić w 2014 roku.
Do uruchomienia tego ważnego projektu potrzebna jest jeszcze obietnica ze strony producentów, że gaz dostarczą. Najbardziej przekonany jest Azerbejdżan, którego prezydent podpisał się wczoraj pod wspólną deklaracją. Kazachstan i Turkmenistan nie protestowały i życzliwie się przyglądały, ale podpisów nie złożyły. Mirek Topolanek, były już czeski premier, który jeszcze rano przewodził UE, miał wyjaśnienie.
– Azerbejdżan jest krajem europejskim, z europejskimi aspiracjami. A Kazachstan, Turkmenistan i Uzbekistan to kraje Azji Środkowej, które takich aspiracji nie mają – powiedział. Według niego jednak i one są zainteresowane nowymi rynkami zbytu, dzięki którym ich przemysł wydobywczy unowocześniłby się, a uzyskiwane ceny zbytu zbliżyły do światowych.