Dziś doradcy Skarbu Państwa zapewniają, że od początku ich strategia zakładała: wycofanie się Holendrów i odzyskanie przez Polskę pełnej kontroli nad PZU, sfinansowanie tego procesu bez udziału pieniędzy z budżetu państwa, wprowadzenie ubezpieczyciela na giełdę i definitywne zakończenie międzynarodowego arbitrażu. Sprawa jednak nie była łatwa. Od dziesięciu lat Eureko, posiadające 33 proc. akcji PZU, domagało się realizacji obietnicy sprzedaży mu dodatkowego (21 proc.) pakietu akcji towarzystwa. Kolejne polskie rządy, sprawujące kontrolę nad 55 proc. akcji spółki, unikały tej transakcji. Inwestor miał w kieszeni pozytywny dla siebie wyrok międzynarodowego trybunału arbitrażowego: Polska jest winna opóźnień w tej prywatyzacji. W drugiej części procesu arbitrzy mieli orzec o wysokości odszkodowania. Holendrzy domagali się ogromnej sumy: 35,6 miliarda złotych.
[srodtytul]Ronaldo arbitrażu[/srodtytul]
Pierwszym ruchem w strategii Skarbu Państwa w tym konflikcie było osłabienie silnej pozycji Eureko przed międzynarodowym arbitrażem. Zdecydowano się na zatrudnienie w tym celu Charlesa Adamsa, szefa genewskiego biura kancelarii Hogan & Hartson, oraz dwóch prawników z jej warszawskiego biura: Macieja Jamki i Wojciecha Sadowskiego. Trudno ustalić, jaką rolę odegrał w tym angażu Andrzej Mikosz, partner kancelarii Hogan & Hartson. Wiadomo tylko, że w okresie gdy był ministrem Skarbu Państwa, mocno zaangażował się w rozwiązanie tego sporu. – Charles Adams to Ronaldo międzynarodowego arbitrażu – reklamuje go jeden z doradców Polski w tym konflikcie.
Prawnik z Genewy argumentował przed trybunałem, że w umowie prywatyzacyjnej z 1999 roku (wraz z późniejszymi aneksami) inwestor nie nabył opcji zakupu dodatkowego pakietu 21 procent akcji. Dotychczas zakładano, że miało to nastąpić w ofercie publicznej PZU planowanej do końca 2001 roku. Adams starał się przekonać arbitrów, że Eureko kupiło wówczas tylko przywilej uczestnictwa w tych zakupach. Skarb Państwa jednak mógł sprzedać ten pakiet innemu inwestorowi, który na przykład zaoferowałby wyższą cenę. Nie sposób ustalić, czy Adamsowi faktycznie udało się wzbudzić wątpliwości wśród arbitrów. Eureko nieoficjalnie zaprzecza. Z kolei jeden z największych polskich specjalistów międzynarodowego arbitrażu zapytany o reputację prawnika z Genewy odpowiada: – Nie znam tego nazwiska, ale też nie jestem Bońkiem.
[srodtytul]Przełom w końcu lata[/srodtytul]
– Pierwsze rozmowy negocjacyjne były bardzo ciężkie – wspomina jeden z doradców Skarbu Państwa. Holendrzy mieli twarde stanowisko. Pytali tylko, kiedy Polska sprzeda im obiecane 21 procent akcji PZU i wypłaci odszkodowanie. – Nasze odpowiedzi ucinali w pół zdania – dodaje.