54 proc. - tyle według BSA w 2009 r. wyniosła tzw. stopa piractwa w naszym kraju. Oznacza to, że nieznacznie ponad połowa programów zainstalowanych w komputerach użytkowników domowych i w firmach działa nielegalnie. Część z nich to pirackie wersje oprogramowania pobierane z sieci, a część to oprogramowanie kupione jako legalne, ale wykorzystywane z naruszeniem licencji. W porównaniu z latami poprzednimi stopa piractwa w Polsce nieznacznie spadła. W 2008 r. wyniosła ona 56 proc., w 2007 i 2006 r. - 57 proc., a w 2005 - 58 proc.
Zrzeszająca takich producentów oprogramowania jak Microsoft, Adobe, Autodesk czy polskie Asseco BSA wylicza stopę piractwa w poszczególnych krajach porównując ilość sprzedanych egzemplarzy oprogramowania z działającymi, zainstalowanymi kopiami. - Liczby które podajemy, są szacunkowe - przyznał Bartłomiej Witucki, polski koordynator BSA. Organizacja jednak zaznacza, że badania na potrzeby corocznego raportu o poziomie piractwa na świecie prowadzi dla BSA renomowana firma badawcza IDC.
Jak wyliczono, w 2009 r. producenci oprogramowania przez piratów stracili na polskim rynku 506 mln dol. Na całym świecie - 51,4 mld dol. Jak tłumaczy Bartłomiej Witucki, tę liczbę należy rozumieć nie jako bezpośrednie straty wydawców software. - To rynkowa wartość nielegalnego oprogramowania - powiedział. Ten czynnik zmniejszył się w porównaniu z 2008 r., kiedy wyniósł 648 mln dol. jednak jak zaznaczył Krzysztof Janiszewski z Microsoftu, to nie tylko skutek zmniejszającego się piractwa, ale także wahań kursów walut. Janiszewski ujawnił, że produkty Microsoftu, przede wszystkim systemy operacyjne Windows oraz pakiet biurowy Office należą do najczęściej fałszowanych. Microsoft nie podał jednak żadnych szczegółowych danych na ten temat. Nie szczędził ich za to Bartosz Malinowski z Adobe, według którego aż 60 proc. działających w Polsce kopii programu graficznego Adobe Photoshop to wersje nielegalne.
Mimo to BSA ma nadzieję, że już wkrótce stopa piractwa w Polsce spadnie poniżej poziomu 50 proc. Dowodem poprawiania się sytuacji ma być decyzja amerykańskiego rządu. Kilka dni temu skreślił on Polskę z listy krajów o wysokiej stopie piractwa, w których kwestia ochrony praw autorskich wymaga monitorowania. Z drugiej strony, amerykański rząd dysponuje przygotowanym przez państwowe Government Accountability Office raportem, który podważa wiarygodność większości szacunków dotyczących zjawiska piractwa, zarzucając monitorującym je organizacjom błędy metodologiczne i przyjmowanie odgórnych, nieweryfikowalnych założeń. Krytyka spadła też na BSA, która dopiero na potrzeby tegorocznego, najnowszego raportu o piractwie, odeszła od twierdzenie, że wartość pirackiego oprogramowania równa się stratom poniesionym przez jego producentów.