Stewardessy bankruta króliczkami „Playboya”

Pięć bezrobotnych stewardess meksykańskiego bankruta Mexicana de Aviación zgodziło się na rozebraną sesję zdjęciową dla magazynu Playboy

Publikacja: 23.01.2011 13:27

Stewardessy bankruta króliczkami „Playboya”

Foto: materiały prasowe

Pięć młodych kobiet w strojach „króliczków” słynnego pisma wyjaśniło na konferencji prasowej w stolicy Meksyku wielu dziennikarzom i fotoreporterom, że postanowiły to zrobić z konieczności, bo muszą utrzymać się, płacić rachunki, spłacać długi. Nie wystąpiły o zgodę pracodawcy czy związków zawodowych.

— To nasze prawo, a umowa o pracę nie zabrania nam tego — dodała Rosy Arcos.

Ich pracodawca, linia lotnicza Mexicana de Aviación zbankrutowała, jest pod ochroną przed wierzycielami, realizuje program naprawczy i zamierza wkrótce wznowić działalność. Kobiety nie mają za co żyć, więc zgodziły się pozować nago do kwietniowego wydania meksykańskiej wersji „Playboya”.

To nie była pierwsza inicjatywa zarabiania pieniędzy przez bezrobotne stewardessy. Ich pełne wdzięku sylwetki w zmysłowych pozach pojawiły się w kalendarzu z 2010 r. poświęconym lotnictwu. Ponowiły to doświadczenie w wydaniu na ten rok. Jego sprzedaż zaczęto w piątek w Ciudad de Mexico. -Tym razem nasze kostiumy bikini są mniejsze, a samoloty większe — skomentowała Samantha Vazques, ozdabiająca stronę września 2011.

Kwietniowy numer „Playboy Mexico” znajdzie się w sprzedaży także w Kolumbii, Wenezueli i USA, będzie jednym z najważniejszych w tym roku — podkreślił redaktor naczelny, Alfredo Cedillo. — Będzie to ważne wydarzenie medialne, a co do biznesu, to dopiero zobaczymy — dodał.

Kobiety liczą na to, że wrócą do pracy w Mexicana i będą prowadzić normalne życie zawodowe. — Mamy nadzieję, że znów będziemy latać, ale nadal walczymy — stwierdzila Itzel Aguilar.

Ta piątka kobiet zainspirowała inne. Dziewięć ich koleżanek porozumiało się z wenezuelskim piosenkarzem argentyńskiego pochodzenia, Ricardo Montanerem i weźmie udział w nagraniu filmu wideo pt. „Jestem szczęśliwa”. — Zaśpiewają w chórze i zatańczą — poinformował ich manager i fotograf Ernesto Gilabert.

Pierwszy kalendarz z udziałem latających dziewczyn rozszedł się w kilka godzin. W drugim pojawiło się dziewięć z dziesięciu, które dały się sfotografować do pierwszego wydania. Drugi kalendarz wydrukowano w liczbie 150 tys. egz.

Kobiety będą reklamować go i podpisywać w kilku miastach Meksyku: Puebla, Acapulco, Ciudad de Mexico, Guadalajara i Monterrey. — Za pierwszym razem było trudno, bo nie są modelkami, więc trzeba było nauczyć je poruszania się. Teraz zachowują się jak profesjonalistki — ocenia Gilabert.

Pięć młodych kobiet w strojach „króliczków” słynnego pisma wyjaśniło na konferencji prasowej w stolicy Meksyku wielu dziennikarzom i fotoreporterom, że postanowiły to zrobić z konieczności, bo muszą utrzymać się, płacić rachunki, spłacać długi. Nie wystąpiły o zgodę pracodawcy czy związków zawodowych.

— To nasze prawo, a umowa o pracę nie zabrania nam tego — dodała Rosy Arcos.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Biznes
Porozumienie USA–Ukraina. Wyzwanie demograficzne przed nami
Biznes
Poczta Polska staje na nogi? Wyraźna poprawa wyników
Biznes
Aktywa oligarchów trafią do firm i osób w Unii poszkodowanych przez rosyjski reżim
Biznes
Rekordowe wydatki Kremla na propagandę za granicą. Czy Polska jest od niej wolna?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Biznes
Polskie firmy nadrabiają dystans w cyfryzacji
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne