- Szacujemy, że dzienne wydobycie ropy może wynieść nawet 900 tys. baryłek – powiedział Armando Zamora, dyrektor generalny Państwowej Agencji ds. Węglowodorów. - Perspektywy Kolumbii muszą być naprawdę obiecujące, skoro zamierza tu inwestować sam Carlos Slim Helu – dodał Zamora.
Meksykanin to najbogatszy człowiek świata. Miesięcznik "Forbes", w ogłoszonym w ubiegłym tygodniu rankingu, oszacował wartość majątku Slima na 74 mld. dol. Należąca do niego Grupo Carso SAB wkroczyła na kolumbijski rynek ropy naftowej w ubiegłym miesiącu, przejmując 70 proc. udziałów w firmie Geoprocesados SA's Tabasco Oil, która w 2010 r. uzyskała koncesję na eksplorację złóż ropy znajdujących się przy granicy z Wenezuelą. Wspólnie z China Petroleum i hiszpańskim Repsolem ma pomóc w zwiększeniu dziennego wydobycia ropy do poziomu 1,4 mln baryłek dziennie w 2014 r.
Tym planom może jednak zagrozić niestabilna sytuacja wewnętrzna w Kolumbii. Wprawdzie liczba ataków partyzanckich na ropociągi, drogi i mosty – dzięki interwencjom armii – zmalała z 800 w 2002 r. do 76 w 2009 r., to jednak wciąż stawiają one pod znakiem zapytania bezpieczeństwo inwestycji w tym kraju. W lutym br. celem ataku stały się ropociągi należące do państwowej firmy Ecopetrol, a 7 marca we wschodniej prowincji kraju, Vichada, Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii porwały 23 pracowników rafinerii. Dzień później wojsko zdołało odbić 22 z nich.
Zyski sektora naftowego będą również częściowo zależały od nowych regulacji dotyczących ochrony środowiska. Protesty mieszkańców i specjalistów ds. ochrony środowiska już teraz blokują niektóre nowe inwestycje – w ubiegłym miesiącu rząd w Bogocie musiał z tego powodu zawiesić kontrakty zezwalające koncernom paliwowym na wydobycie ropy z dna morskiego w należącym do Kolumbii archipelagu San Andres na Karaibach. Jak powiedział Zamora, nie wiadomo kiedy zostaną tam wznowione prace wydobywcze.