Sprawę, która ma związek ze zwracaniem kościelnego mienia przez Komisję Majątkową, prowadzą prokuratura i CBA. Biznesmen Jacek D., największy darczyńca Kościoła na Śląsku, działający w branży okołogórniczej, usłyszał w niej pięć zarzutów, m.in. wyłudzenia poświadczenia nieprawdy i prania brudnych pieniędzy.
Wcześniej w tym samym śledztwie zarzuty usłyszał jego syn Tomasz. Teraz dostał jeszcze kolejny – prania pieniędzy.
„Rz" pisała o tej sprawie pierwsza.
CBA ustaliło, że Jacek D. za pośrednictwem Marka P., pełnomocnika kościelnych instytucji ubiegających się o zwrot mienia, kupił tysiąc hektarów ziemi od archidiecezji katowickiej oraz Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. Świętego Brata Alberta w Krakowie. Uczynił to po złożeniu nieprawdziwego oświadczenia o adresie zameldowania i o statusie indywidualnego rolnika. Później ziemię sprzedawał lub darował członkom rodziny. Według prokuratury zmierzało to „do utrudnienia stwierdzenia przestępczego pochodzenia tej ziemi".
Omijano przy tym prawo pierwokupu, które miała Agencja Rynku Rolnego i dotychczasowi dzierżawcy. – Skarb Państwa mógł stracić kilkadziesiąt milionów zł – mówi rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. – Zabezpieczyliśmy mienie o wartości 29 mln zł.