Jeżeli założenia Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2014-2020 zaproponowane przez Komisję Europejską staną się faktem, dopłaty dla polskich rolników nadal będą nie tylko dużo niższe niż w takich krajach, jak Holandia, Niemcy czy Francja. Nie uda się im nawet zrównać w najbliższych latach ze przeciętną unijną. W 2014 r. średnio na jeden hektar użytków rolnych w Polsce dopłaty bezpośrednie wyniosą w Polsce 215 euro. Do 2017 r. zwiększą się do 221 euro. W tym czasie przeciętny poziom dopłat w UE wyniesie 263 euro na ha.
Polska w niewielkim stopniu skorzysta bowiem na propozycji obniżenia o jedną trzecią różnicy pomiędzy obecnym poziomem dopłat a 90 proc. średniej unijnej. Takie rozwiązanie jest gestem wobec krajów, które dostają najniższe dopłaty, m.in. państw bałtyckich. Po wprowadzeniu zmian proponowanych przez Brukselę będą one i tak nadal otrzymywać najniższe dopłaty w UE.
- Problemem jest nie tylko różnica w wysokości dopłat pomiędzy starymi i nowymi państwami UE, ale także fakt, że założenia reformy Wspólnej Polityki Rolnej nie zmieniają niesprawiedliwego sposobu ich naliczania, faworyzującego państwa tzw. starej Unii. Jeżeli niemiecki rolnik ma otrzymywać wyższe dopłaty niż polski gospodarz, to niech wynika to ze sprawiedliwych kryteriów – mówił Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Radu Izb Rolniczych podczas poniedziałkowej konferencji poświęconej przyszłości WPR.
- Dopłaty bezpośrednie są ważne, ale nie najważniejsze w debacie o przyszłości Wspólnej Polityki Rolnej. Ważne jest, aby odpowiadała ona na wyzwania na 2020 czy 2050 rok, a nie była tylko sposobem na finansowanie gotowości do produkcji przez rolników – uważa Marek Sawicki, minister rolnictwa. – WPR to nie tylko narzędzie do redystrybucji unijnego budżetu, ale także sposób modernizowania rolnictwa, aby stawało się coraz bardziej konkurencyjnie na świecie. Jeżeli reforma nie pójdzie w tym kierunku, to Unia stanie się peryferyjnym producentem żywności – dodaje Sawicki.
Polsce nie podoba się nie tylko system obliczania dopłat bezpośrednich. Niezrozumiałe jest dla nas także m.in. wprowadzenie kryterium tzw. zazielenienia gruntów. Komisja Europejska proponuje, aby 30 proc. koperty krajowej, czyli pieniędzy przeznaczonych na rolników w danym państwie, wydać na ten cel. Marek Sawicki zwraca uwagę, że Unia chce podnieść poprzeczkę rolnikom nie sprawdziwszy uprzednio, czy skutki przyniosły ich dotychczasowe działania związane z ochroną środowiska. Polsce nie podoba się także, że te same zadania stawiana rolnikom we wszystkich krajach UE, byłby finansowe na różnym poziomie. – Te 30 proc. należy liczyć od łącznej kwoty wyłączonej z WPR na ten cel, po to, aby rolnicy w poszczególnych krajach byli finansowani w taki sam sposób – uważa Sawicki.