Kopalnie wypychają górników na emerytury

Tysiące pracowników mogą skorzystać z tej oferty. Dla państwa to koszt 158 mln zł rocznie.

Publikacja: 27.02.2014 08:57

Kopalnie wypychają górników na emerytury

Foto: Fotorzepa, Mac Maciej Kaczanowski

Borykające się z trudną sytuacją rynkową spółki węglowe próbują ciąć koszty. Nakłaniają do przejścia na wcześniejsze emerytury tych pracowników, którzy mają już do tego prawo. Takich górników w śląskich kopalniach pracuje 3,5 tys. – wynika z szacunków „Rz". Jeśli wszyscy ulegną namowom i pójdą na emerytury, ZUS będzie musiał wydać dodatkowo przynajmniej 158 mln zł rocznie. Z tego znaczna część popłynie z kieszeni wszystkich podatników.

Wysokie wypłaty

Z uwagi na spowolnienie gospodarcze ceny węgla w ostatnim czasie drastycznie spadły. Najmocniej taniał węgiel koksowy, którego cena benchmarkowa w I kwartale tego roku stopniała do 143 dol. za tonę, a to o 13 proc. mniej w porównaniu z rokiem poprzednim i aż o 39 proc. mniej niż w I kw. 2012 r. Spółki wydobywcze nie mają wyjścia i muszą zmniejszać koszty działalności.

Zwalniać załogi nie mogą, bo nie pozwalają im na to gwarancje zatrudnienia wynegocjowane przez związki zawodowe. Przekonują więc uprawnionych pracowników, by przeszli na garnuszek ZUS. – Nie stosujemy zachęt finansowych. Poza kampanią społeczną odwołującą się do solidarności pokoleniowej prowadzone są indywidualne rozmowy z pracownikami – podkreśla Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej. – Przewidujemy, że w tym roku na emeryturę odejdzie 881 osób – dodaje. Do tego dojdą oczywiście osoby, które dopiero w tym roku uzyskają prawo do świadczeń.

Katowicki Holding Węglowy przewiduje, że uprawnienia emerytalne osiągnie u nich około tysiąca górników. Znacznie więcej pracowników, bo prawie 3,3 tys., odejdzie w tym roku z Kompanii Węglowej. – Przewidujemy, że do 2020 r. zatrudnienie w naszej spółce spadnie z 55 tys. do 38 tys., głównie dzięki emerytom – zapowiada Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii. W tym samym czasie średni wiek pracownika spadnie w tej spółce z 41 lat do 38 lat.

Górnicy, których pensje znacznie przekraczają średnią krajową, nie mogą narzekać również na wysokość emerytur, która jest obliczana na specjalnych zasadach. – Mówiąc najprościej, jeśli weźmiemy lekarza i górnika, którzy zarabiają po 6 tys. zł miesięcznie, to na emeryturze górnik dostanie trzy razy tyle co lekarz, a 2/3 jego emerytury pokryte zostanie z dopłat podatników – wyjaśnia Jeremi Mordasewicz, reprezentujący pracodawców członek Rady Nadzorczej ZUS. – Czy to jest sprawiedliwe? – pyta retorycznie.

W konsekwencji przeciętna emerytura górnicza wyniosła w całym 2013 r. 3,77 tys. zł, podczas gdy średnia dla wszystkich emerytów to niespełna 2 tys. zł. Jeszcze w 2012 r. więcej niż co czwarty górnik emeryt nie miał ukończonych 55 lat. Jak donosiła „Rz" przed rokiem, podatnicy dopłacają do górniczych świadczeń aż 6,5 mld zł rocznie.

Z reformy nici

Tymczasem szumnie zapowiadana w expose przez premiera Donalda Tuska reforma emerytur górniczych do dziś nie znalazła szczęśliwego finału. Co więcej, odpowiedzialny za ten obszar resort pracy plącze się w zeznaniach. Tydzień temu portal górniczy nettg.pl opublikował wypowiedź biura prasowego ministerstwa, że obecnie nie trwają prace związane z przygotowaniem projektu zmian w systemie emerytur górniczych. Zapytaliśmy więc w Kancelarii Premiera, co jest z realizacją tego punktu expose, która według jej strony internetowej jest „w toku". Po tej interwencji resort pracy poinformował, że jednak trwają analizy. – Zgodnie z deklaracjami rządu żadna z grup zawodów pracujących pod ziemią nie będzie objęta tą reformą. Aby tak się stało, niezbędny jest precyzyjny spis zawodów górniczych, przygotowany i zaakceptowany przez partnerów społecznych – informuje resort pracy. Do tego potrzebny jest szereg analiz, ale czy udało się przeprowadzić choć część z nich? Na ten temat ministerstwo milczy. Winą za wstrzymanie prac obarcza związki zawodowe, które w połowie ubiegłego roku opuściły obrady Komisji Trójstronnej. – Obecnie rząd zajmuje w tej sprawie bardzo ostrożne stanowisko. Nie sądzę, żeby premier zdecydował się na podjęcie tematu emerytur górniczych przed wyborami, bo nie będzie chciał utracić poparcia na Śląsku – twierdzi ekonomista prof. Stanisław Gomułka.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

b.oksinska@rp.pl

Bez względu na stan kasy przywileje mają się dobrze

Pracownicy wielu śląskich kopalni, którzy odchodzą na renty i emerytury, mają prawo do darmowego węgla. Kompania Węglowa wydaje na ten cel rocznie 266 mln zł. To tyle, ile spółka ta przeznacza miesięcznie na wynagrodzenia dla wszystkich górników. Dopiero w tym roku, po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat, zarząd KW ograniczył o 1 tonę rocznie wydawanie darmowego węgla górniczym rencistom i emerytom. Do tej pory otrzymywali oni średnio 2,5–3 tony węgla albo pobierali ekwiwalent pieniężny. Odebranie części przywilejów było możliwe dzięki porozumieniu ze związkami zawodowymi: w zamian za ustępstwa zarząd zgodził się na odstąpienie od redukcji zatrudnienia pracowników administracyjnych. W KW prawo do darmowych deputatów węglowych przysługiwać będzie emerytom do 2015 r. Po tym czasie los przywileju jest niepewny, biorąc pod uwagę trudną sytuację finansową spółki.

Borykające się z trudną sytuacją rynkową spółki węglowe próbują ciąć koszty. Nakłaniają do przejścia na wcześniejsze emerytury tych pracowników, którzy mają już do tego prawo. Takich górników w śląskich kopalniach pracuje 3,5 tys. – wynika z szacunków „Rz". Jeśli wszyscy ulegną namowom i pójdą na emerytury, ZUS będzie musiał wydać dodatkowo przynajmniej 158 mln zł rocznie. Z tego znaczna część popłynie z kieszeni wszystkich podatników.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Biznes
Londyn uderza w Moskwę największymi sankcjami w historii
Biznes
Nowy prezes PGZ przyszedł z Grupy Azoty
Biznes
Prezes Grupy Azoty rezygnuje z funkcji
Biznes
Umowa USA-Wielka Brytania gotowa. UE zniecierpliwiona. Nowy papież z Ameryki
Biznes
Cyfrowa rewolucja w samorządach
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem