Mocne wypowiedzi prezesa Tarasa na temat Kompanii Węglowej w ostatnich dniach wstrząsnęły branżą. Ale nie dlatego, że powiedział coś, o czym nikt nie wiedział. Większość była raczej zaskoczona tonem wypowiedzi, odwagą mówienia rzeczy prosto z mostu, bez używania słów miłych dla uszu rządu czy związków zawodowych. To oczywiste, że tego typu wypowiedzi nie spodobały się ani jednym, ani drugim. Z drugiej jednak strony, źle to świadczy o resorcie gospodarki, że oczekuje od prezesa największej krajowej spółki węglowej, by lukrował wypowiedzi czy całował rączki stronie rządowej tylko dlatego, że szefuje państwowej spółce.

Rada nadzorcza, która podjęła decyzję o odwołaniu prezesa, przekonuje, że wpłynęły na to wyłącznie wyniki finansowe Kompanii Węglowej. A te faktycznie są fatalne. Rada wytyka prezesowi, że w ciągu sześciu miesięcy nie poprawił on stanu finansów spółki, a wręcz stan ten pogorszył się, i nie ściął wystarczająco kosztów. Niezwykle pomocne były głosy górniczych związkowców, domagających się natychmiastowej dymisji Tarasa. Problem w tym, że rada stwierdziła, że oczekiwała od prezesa znaczącego cięcia kosztów, w domyśle również pracowniczych, i tego zapewne będzie oczekiwała od kolejnego prezesa. Drodzy górnicy, czy aby na pewno o to wam chodziło?

Cała ta argumentacja rady nadzorczej nie ma już jednak znaczenia wobec ostatnich wypowiedzi wicepremiera Piechocińskiego. Stwierdził on, że odwołanie Tarasa miało „potrząsnąć strukturą menedżerską, nie tylko w Kompanii Węglowej, i pokazać, że także na poziomie menedżerskim jesteśmy odpowiedzialni za każde słowo, każde działanie, każdy komentarz". Nie spodobało mu się m.in. to, że Taras w rozmowie z górnikami zapowiedział, że wobec fiaska emisji euroobligacji zagrożona może być grudniowa wypłata wynagrodzeń dla pracowników. Najwyraźniej, według resortu gospodarki, prezes powinien raczej kłamać w rozmowach z załogą i przekonywać, że wszystko jest w porządku, nawet jeśli nad spółką wisi widmo bankructwa. I znów do was, drodzy górnicy – naprawdę wolelibyście mieć takiego prezesa, który ściemnia?

A co do wyników finansowych Kompanii Węglowej to nie wierzę w to, by rada nadzorcza, mam nadzieję kompetentna, oczekiwała cudów. Bo cudem należałoby nazwać poprawę finansów Kompanii w takim krótkim czasie. Tym bardziej, że strona rządowa zamiast wspierać zarząd we wprowadzaniu oszczędności i podejmowaniu trudnych decyzji, wolała spotykać się ze związkowcami na jałowych rozmowach i pracować w Sejmie nad ustawami, które miały niby zatrzymać import rosyjskiego węgla.

Co do jednego się zgodzę – tak, te ostatnie miesiące były stracone. I nie dziwię się, że byłemu już prezesowi Tarasowi puściły w końcu nerwy. Zapłacił za to wysoką cenę, ale przynajmniej zachował twarz.