Dla bawarskiej firmy ubiegły rok był rekordowy. Sprzedaż podstawowych modeli zwiększyła się o 10 proc. do 1,81 mln, czyli więcej, niż konkurencja. Audi sprzedał w tym czasie 1,71 mln aut, a Mercedes 1,65 mln. Sprzedaż całej grupy wzrosła do 2,12 mln i po raz pierwszy w historii przekroczyła 2 mln sztuk.
Zysk netto jest większy od ubiegłorocznego o 9,2 proc. i wyniósł 5,8 mld euro przy przychodach wyższych o 5,7 proc (80,4 mld euro). Zarząd zaproponuje także wypłatę dywidendy wyższej od wcześniej planowanej - 2,9 euro dla akcji zwykłych i 2,92 dla uprzywilejowanych. Ale już prognozy na przyszłość nie są najlepsze. Niepokoi sytuacja na rynku brazylijskim i argentyńskim. W Rosji sprzedaż nie zmniejszyła się, ale stanęła, natomiast jej zyskowność spada.
Rosjanie kupują mniej
- Musimy się liczyć, że taka sytuacja utrzyma się przynajmniej jeszcze w tym roku. Chociaż Rosjanie nadal kupują nasze auta, bo w sytuacji bardzo niepewnej przyszłości uważają, że dobrze jest inwestować. Dla nas bardzo przyszłościowym rynkiem jest jednak Polska - mówił „Rzeczpospolitej" Nicolas Peter, wiceprezes BMW odpowiadający za rynek europejski. - Nie widzę powodu, dla którego polski rynek motoryzacyjny nie miałby się zrównać z hiszpańskim - powiedział „Rzeczpospolitej.
Tyle, że od początku roku w Hiszpanii sprzedano 158 tys. aut, a w Polsce 58 tys. W Hiszpanii wzrost wyniósł ponad 26 proc, bo rynek idzie cały czas na dopalaczu - hojnych dopłatach za złomowanie aut. W Polsce spadł w porównaniu z dwoma pierwszymi miesiącami 2014, bo na wyniku waży „kratka". - Ale nasza sprzedaż w Polsce idzie cały czas do góry - przekonywał Nicolas Peter.
Dla marek premium coraz trudniejszy robi się rynek chiński. Wzrost nie jest już dwucyfrowy i nagle na placach znalazło się zbyt dużo aut, których nie dało się sprzedać. Ostatecznie BMW, który ma swoją fabrykę w Shenyangu, zdecydował się na wsparcie dilerów i obniżył ceny. Z kolei władze chińskie oskarżyły innych producentów z tego segmentu, że zawyżały ceny części zamiennych i nałożyły na nich wysokie kary.