Wskazywać na to mogą ostatnie przypadki finansowanych przez banki firm mających kłopoty. Najgłośniejsze to: Kania, Ruch, Pesa, Elektrobudowa. Ale kłopoty miały też mniejsze firmy, o których nie było tak głośno. Banki bagatelizowały to zjawisko mówiąc, że to „pojedyncze przypadki, a portfel jest zdrowy".
– To wciąż pojedyncze przypadki z tym, że jest ich coraz więcej. Może się okazać, że to tylko wierzchołek góry lodowej i gdybyśmy mieli dane dotyczące mniejszych firm, to pokazałoby, że w firmach wcale nie jest tak dobrze – mówi Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM.
Pomimo silnej gospodarki wciąż wysoka jest liczba bankructw i niewypłacalności firm w Polsce. Wprawdzie popyt sprzyja, ale negatywnie na rentowność firm wpływają duża konkurencja, rosnące koszty pracy, ceny surowców i materiałów. Czynniki o tym decydujące są specyficzne dla każdej z branż, te wymienione dotyczyć mogą np. budowlanej czy spożywczej. Rynek pracownika utrudnia życie każdej firmie bazującej na sile roboczej, presję na rentowność producentów żywności czy dóbr pierwszej potrzeby wywierają też mające silną pozycję wielkie sieci handlowe. W trudnej sytuacji są m.in. firmy zajmujące się handlem hurtowym i transportem.
Siedem największych banków w ostatnich trzech latach miało średni koszt ryzyka (całego portfela) na rekordowo niskim poziomie 50 pkt baz. – podaje Bloomberg Intelligence. Zdaniem jego analityków te poziomy są nie do utrzymania. Być może najlepsze czasy pod względem jakości portfela firm polskie banki mają już za sobą, bo prawdopodobnie jesteśmy w szczycie cyklu koniunktury.
– Powrót w bardziej typowe historycznie okolice 70–80 pkt bazowych negatywnie wpłynąłby na zyskowność banków, która już jest pod presją ze względu na regulacje, niskie stopy procentowe, słaby wynik z opłat i prowizji oraz inwestycje w technologie – mówi Tomasz Noetzel, analityk Bloomberga.
Które banki ucierpią
Zdaniem Materny koszty ryzyka mogą nie rosnąć zauważalnie jeszcze przez jakiś czas, bo są one dość dobrze zabezpieczone i dopóki firma płaci odsetki, nie ma powodów do tworzenia dużych rezerw. – Pamiętajmy też, że kredytowanie firm w ostatnich latach miało niską dynamikę, co może sugerować, że firmy nie zwiększyły mocno zalewarowania, co jest dobrą informacją dla wysokości potencjalnych rezerw. Jedno jest natomiast pewne: jeśli tempo wzrostu PKB będzie spadało, a dodatkowo zostaną w pełni wdrożone pomysły podwyższające koszty firm, takie jak PPK czy zniesienie limitu 30-krotności w ZUS, a dodatkowo urosną ceny energii, to utrzyma się trend pogarszania warunków do prowadzenia biznesu przez firmy i coraz więcej z nich będzie wpadało w tarapaty – dodaje.