Dochodzenie ruszyło w poniedziałek. Estończycy poinformowali, że współpracują tutaj z podobnymi instytucjami ze Szwecji, Litwy i Łotwy. Okazuje się, że Swedbank potrzebował kilku lat, by zakazać swojemu bankowi Scanpix przeprowadzania transakcji z rosyjską agencją informacyjną Russia Today, kierowaną przez Dmitrija Kisieliowa.
Unia wprowadziła sankcje wobec Kisielowa wiosną 2014 r za „wspieranie wprowadzenia rosyjskich wojsk na Ukrainę”. Estońscy kontrolerzy chcą się dowiedzieć, dlaczego szwedzki bank nie przestrzegał sankcji, które na terenie Estonii zaczęły obowiązywać od 2015 r.
Tydzień temu Bloomberg poinformował, że amerykańscy śledczy i Europejski Bank Centralny badają sprawę prania brudnych pieniędzy przez Swedbank. Może to kosztować szwedzki bank stratę w tym roku 103 mln euro.
Swoje dochodzenie w sprawie pralni w Swedbanku prowadzą też Amerykanie. Może to zająć około roku. Władze Swedbanku zapewniły, że na chwilę obecną nie znaleziono dowodów na złamanie amerykańskich sankcji przez bank. Swedbank sprawdza teraz około 30 miliardów transakcji z lat 2007-2019. Z tego połowa dotyczy operacji bankowych w republikach nadbałtyckich.
Skandal z praniem brudnych pieniędzy w najstarszym i największym banku Szwecji wybuchł na początku 2019 r. Podejrzane transakcje były związane z bałtyckimi oddziałami banku. Posadę stracił prezes. Jego miejsce zajął były premier Szwecji Goran Persson. Ale w październiku i on musiał podać się do dymisji. Zastąpił go Jens Henriksson.