BGK w połowie kwietnia uruchomił wart 100 mld zł Fundusz Gwarancji Płynnościowych, z którego udzielane są gwarancje kredytów dla średnich i dużych firm w ramach tarczy antykryzysowej. Do 29 czerwca przyznano 2,54 mld zł gwarancji 223 firmom (wartość kredytów zabezpieczona tymi gwarancjami to 3,23 mld zł).
Od kwietnia działa też fundusz gwarancji de minimis na lepszych dla klientów warunkach. W ramach tego skierowanego dla małych firm programu udzielono gwarancji na 6,4 mld zł 17,1 tys. podmiotom (zabezpieczone nimi kredyty są warte 9,1 mld zł). – Widzimy rosnącą dynamikę sprzedaży gwarancji de minimis. Dzienna sprzedaż kredytów z tymi gwarancjami w pandemii jest prawie dwukrotnie wyższa od sprzedaży z okresu wcześniejszego. W przypadku gwarancji płynnościowych sprzedaż w czerwcu jest wyższa niż za wcześniejszy, trzykrotnie dłuższy okres. Średnie i duże firmy wykazują większe zainteresowanie gwarancjami BGK – mówi Halina Wiśniewska, dyrektor działu gwarancji i poręczeń BGK.
Mimo wzrostu banki wskazują jednak, że zainteresowanie kredytami i gwarancjami jest mniejsze, niż oczekiwano. Firmy najpierw sięgają po dotacje z PFR. – Dobre firmy nie inwestują, nie są więc zainteresowane kredytem. Zwłaszcza że popyt spada, więc nawet obrotowy nie jest tak potrzebny. Słabsze firmy chętnie wzięłyby kredyt, ale banki ograniczyły apetyt na ryzyko, więc zbyt chętnie go nie udzielą. Dlatego mimo niskich stóp nie ma co liczyć na wzrost akcji kredytowej firm. PFR ma środki i pewnie z tej linii łatwo skorzystać – ocenia Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.