Sąd Najwyższy podtrzymał stanowisko, że roszczenia banku i konsumenta są niezależne, nie ulegają automatycznie wzajemnej kompensacji. Jeżeli umowa kredytu nie może wiązać, konsumentowi i kredytodawcy przysługują odrębne roszczenia o zwrot świadczeń pieniężnych. To potwierdzenie teorii dwóch kondykcji, za którą Sąd Najwyższy opowiedział się w połowie lutego tego roku.
Sąd dodał, że kredytodawca może żądać zwrotu świadczenia od chwili, w której umowa kredytu stała się trwale bezskuteczna. Oznacza to, że rozpoczęcie biegu przedawnienia roszczeń banku, w przypadku nieważnej umowy, rozpoczyna się z chwilą, gdy stała się ona definitywnie bezskuteczna (może to być np. stwierdzenie nieważności umowy przez sąd lub decyzja konsumenta – „należycie poinformowanego” – że odmawia naprawienia wadliwych postanowień i godzi się na unieważnienie umowy). Oznacza to prawdopodobnie brak możliwości realizacji najbardziej czarnego scenariusza dla branży, czyli tzw. darmowego mieszkania, które mogłoby ją kosztować nawet 250 mld zł.