Jak podkreśla szef ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz, w przeciwieństwie do innych krajów Europy, podczas ostatniego kryzysu polski sektor bankowy nie korzystał z pomocy publicznej. Nie ma więc przesłanek do wprowadzenia dodatkowego obciążenia wobec banków - twierdzą przedstawiciele ZBP.
- Podatek bankowy wprowadzony w wysoko rozwiniętych krajach UE miał na celu zmniejszenie zaangażowania banków w gospodarce, jako że uznano to za jedną z przyczyn wybuchu ostatniego kryzysu. W Polsce jednak relacja aktywów do PKB jest trzykrotnie niższa niż w krajach wysoko rozwiniętych i dążenie do jeszcze większego jego zmniejszenia uznajemy za wysoko niebezpieczne dla stabilnego rozwoju gospodarczego kraju — mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP.
Opublikowany przez ZBP wskaźnik indeksu Pengab, traktowany jako wskaźnik koniunktury w bankach, wzrósł w lutym o 1,9 pkt do 30,8 pkt (w styczniu 28,9 pkt), o 9,2 pkt poprawił się skumulowany wskaźnik prognoz (z 31,7 do 40,9 pkt), jednak o 5,5 pkt spadł wskaźnik ocen, do 20,7 pkt.
Jak wynika z szacunków ZBP, podatek dochodowy oraz bankowy stanowiłby łącznie 32 proc. zysków brutto banków. Doliczając do tych obciążeń obowiązkowe dla banków wpłaty na Bankowy Fundusz Gwarancyjny oraz na działalność KNF, obciążenie fiskalne i parafiskalne banków wzrosłoby do 36 proc.
- Już teraz polski sektor bankowy i jego klienci ponoszą dużo większe obciążenia publiczne niż inne sektory gospodarki. W 2010 r. wpłaty na fundusz pomocowy BFG wyniosły 720 mln zł. Wprowadzenie dodatkowego podatku bankowego nie tylko spowolni tempo rozwoju gospodarczego kraju i zmniejszy wpływy do budżetu, ale dodatkowo utrudni realizację dużych projektów infrastrukturalnych oraz zmniejszy kwotę kapitałów banków, tym samym obniżając ich bezpieczeństwo - wymienia prezes Pietraszkiewicz.