48-letni Jain był dotychczas szefem działu inwestycyjnego banku z siedzibą w Londynie i zasiadał w zarządzie DB. Juergen Fitschen, który ma 62 lata, zajmował się operacjami krajowymi banku. Zapewne taki też podział zostanie zachowany, teraz kiedy zostali współprezesami, a ich uprawnienia będą identyczne. Takie rozwiązanie jest często stosowane w niemieckich firmach, w przypadku zaś Deutsche Banku zostało wymyślone i wprowadzone przez samego Ackermanna.
Tyle że w wypadku Jaina kadencja wynosi prawie pięć lat (do tego czasu ma podpisany kontrakt), umowa Fitschena zaś wygasa po trzech latach. W związku z tym już teraz spekuluje się, że jeśli Jain się sprawdzi w ciągu pierwszej kadencji, kto wie, czy nie zostanie później jedynym prezesem banku.
Początkowo zresztą sądzono, że to on sam zastąpi Josefa Ackermanna, bo jego zasługi dla banku są nie do przecenienia. Jain jest uznawany za najlepszego bankiera inwestycyjnego na świecie, w Deutsche Banku zaś doprowadził ten dział do doskonałej kondycji. Bankowość inwestycyjna w DB ma 70 proc. wkładu w zysk całego banku. Z drugiej strony jednak prezesowanie Deutsche Bankowi to funkcja wysoce polityczna, a Jain w dodatku nie zna niemieckiego.
Z kolei Fitschen ma doskonałe kontakty z ośrodkami władzy, więc to on będzie odpowiadał za lobbing polityczny i komunikację z akcjonariuszami. Czas pierwszej kadencji powinien wystarczyć Jainowi na lepsze umocowanie w samych Niemczech i naukę języka.
Kiedy kilka tygodni temu podano decyzję rady nadzorczej, obydwaj panowie nie szczędzili sobie komplementów, wzajemnie nazywali się najlepszymi partnerami, chociaż widać było wyraźnie, że stosunki pomiędzy nimi są bardzo formalne.