Począwszy od przyszłego roku, działające na Wyspach banki muszą zmienić umowy z pracownikami tak, aby umożliwiały odebranie im premii przez siedem lat od momentu ich przyznania. Będzie to bankowcom groziło za niewłaściwe zachowanie, poważny błąd lub uchybienie w zarządzaniu ryzykiem. Przy tym wydanie premii nie będzie zabezpieczało przed jej cofnięciem.
Ogłoszone przez Bank Anglii przepisy są dużo bardziej rygorystyczne od obowiązujących w całej UE. Te nakazują bankom wypłatę co najmniej połowy premii w akcjach i innych instrumentach, których ceny są powiązane z ich wynikami, oraz odroczenie co najmniej 40 proc. premii o trzy lata lub więcej (w City obecnie standardem jest rozkładanie wypłaty bonusów na trzy do pięciu lat). W praktyce więc bankowcom może zostać odebrana tylko ta odroczona część.
– Mamy teraz najbardziej restrykcyjny reżim płacowy spośród wszystkich globalnych centrów finansowych – powiedział Anthony Browne, krytyczny wobec nowych przepisów przewodniczący Brytyjskiego Stowarzyszenia Bankowców (BBA). – Bankowcy zarabiają tutaj gorzej niż w Nowym Jorku, Singapurze czy Hongkongu, co na dłuższą metę może zaszkodzić konkurencyjności Londynu jako centrum finansowego i zmniejszyć liczbę tutejszych miejsc pracy oraz wartość płaconych podatków – dodał.
Faktycznie jednak Bank Anglii wsłuchał się w skargi bankowców i złagodził swoje stanowisko. Wcześniej proponował bowiem, aby premie można było odebrać nawet przez dziewięć lat, a katalog przewin, za które miało to grozić, miał być szerszy. Bankowcy mogliby tracić premier nawet za „zdecydowane pogorszenie wyników banku".
Bank Anglii przedstawił dodatkowo kilka propozycji, które dopiero zostaną poddane konsultacjom publicznym. Wśród nich jest wprowadzenie odpowiedzialności karnej za „lekkomyślne zachowanie, które doprowadziło do upadku banku", oraz obowiązek odraczania części premii nawet o siedem lat.