- Nie mam wątpliwości, że oferta publiczna akcji Banku Pocztowego odbędzie się zgodnie z planem, czyli na początku października - mówi Andrzej Halicki, minister administracji i cyfryzacji. Wielkość emisji nie jest jeszcze znana, ale w strategii banku widnieje zapis mówiący o potrzebie dokapitalizowania w wysokości 200 mln zł, które wzmocniłyby akcję kredytową.

- Chcemy jak najszybciej doprowadzić do debiutu. Konsekwentnie poprawiamy wyniki i już obecny kapitał gwarantuje szybszy rozwój Banku Pocztowego niż średnia rynkowa (portfel kredytowy w Polsce rośnie o ok. 7 proc.) , ale pozyskane z giełdy środki pozwolą na przyspieszenie - mówi Szymon Midera, prezes Banku Pocztowego. Podkreśla unikalny model biznesowy banku, którym jest strategiczne partnerstwo z Pocztą Polską, pozwalające wykorzystać potencjał pocztowej grupy (wyłączny dostęp do sieci sprzedaży Poczty Polskiej poprzez 7,4 tys. placówek w tym ponad 4,6 tys. dystrybuujących produkty bankowo-ubezpieczeniowe).

Przeszkodzić w IPO mogą jednak spadające wyceny banków (od początku roku indeks WIG-Banki zmalał o prawie 20 proc.). Pocztowy jest już po wstępnych rozmowach z inwestorami (tzw. pilot-fishing) i analitykami z konsorcjum oferującego. - Fundamenty banku są bardzo wysoko oceniane. Decyzję o debiucie podejmiemy po publikacji raportów analitycznych i po otrzymaniu informacji zwrotnych z rynku - dodaje Midera.

Wprawdzie Pocztowy nie jest zaangażowany w ogóle w kredyty frankowe (udzielił tylko jednego takiego kredytu, który już został przewalutowany), ale ma niskie ROA na poziomie 0,6 proc., więc jest mocno narażony na wprowadzenie podatku bankowego (proponowana przez polityków wersja to 0,39 proc. wartości aktywów).

- Mamy plan działań co zrobić, aby przebudowując strukturę aktywów zminimalizować koszty podatku, który w tej formie byłby najdotkliwszym dla banków ze wszystkich krajów europejskich - dodaje Midera.