Wczorajsza podwyżka stóp procentowych jest już siódmą w ciągu 12 miesięcy. I prawdopodobnie nie ostatnią. Rynek oczekuje jeszcze co najmniej jednej w najbliższych miesiącach. Takiego ruchu nie wykluczył wczoraj prof. Andrzej Wojtyna, członek Rady Polityki Pieniężnej. Choć dodał, że obecnie trudno prognozować, jak dokładnie zachowa się Rada. Zdaniem ekonomistów BPH kolejna podwyżka o 0,25 pkt proc. może nastąpić już w kwietniu. Nie wykluczają tego również ekonomiści BZ WBK, chociaż ich zdaniem jest bardziej prawdopodobne, że RPP poczeka do czerwca.RPP podnosi stopy procentowe, żeby sprowadzić inflację do poziomu 2,5 proc. W lutym wyniosła ona 4,2 proc. Członkowie Rady wielokrotnie przyznawali, że cel uda się osiągnąć prawdopodobnie dopiero w 2009 r. Ich zdaniem w najbliższych miesiącach tempo wzrostu cen utrzyma się na wysokim poziomie, w znacznej mierze wskutek podwyżek cen prądu i gazu oraz żywności i paliw. Wyraźnie podkreślili też, że dużym zagrożeniem dla inflacji jest szybki wzrost płac.
Na rynku nie widać było zdecydowanej reakcji po podwyżce stóp, ponieważ inwestorzy już ją wyceniali wcześniej. Kurs złotego był stabilny. Nie oznacza to jednak, że podwyżki stóp nie są odczuwalne. Od kilku miesięcy widać wyraźny wzrost kosztów kredytów, głównie hipotecznych, oraz rentowności depozytów.
Jeszcze pod koniec grudnia średnie oprocentowanie kredytu hipotecznego wynosiło 6,1 proc. (dane na podstawie 20 banków zamieszczane są codziennie w tabelach finansowych ”Rz”). Pod koniec lutego było to 6,66 proc., a w ostatnich dniach już 6,8 proc. I można oczekiwać, że będzie dalej rosło. Dzięki podwyżkom stóp NBP podnosi się bowiem koszt pieniądza na rynku międzybankowym (tzw. WIBOR), od którego bezpośrednio zależy koszt kredytów hipotecznych i korporacyjnych. Notowania kontraktów terminowych wskazują, że za miesiąc trzymiesięczny WIBOR może być o 0,15 pkt proc. wyższy niż obecnie.
Z miejsca wyraźnie ruszyło również oprocentowanie depozytów, które w zeszłym roku rosło dużo wolniej niż stopy procentowe NBP. W grudniu trzymiesięczna lokata w bankach dawała zysk na poziomie 3,28 proc. w skali roku. Pod koniec lutego było to już 3,45 proc., a w ostatnich dniach 3,65 proc. Chociaż po uwzględnieniu podatku Belki (19 proc. od zysku) i tak przyniesie ona posiadaczowi realną stratę, jeżeli będzie chciał wyjąć pieniądze po 12 miesiącach. Mało prawdopodobne jest bowiem, że inflacja obniży się w ciągu roku do 3 proc. Nieco lepiej wygląda sytuacja w przypadku lokat dwuletnich. Ich rentowność jeszcze w grudniu nie przekraczała 3,2 proc., a obecnie wynosi średnio 4,15 proc. w skali roku.
Warto pamiętać, że średni poziom oprocentowania zaniżają największe banki mające dominującą pozycję na rynku. Mogą one sobie pozwolić na utrzymywanie rentowności depozytów (która jest kosztem dla banku) na bardzo niskim poziomie, często nieprzekraczającym 3 proc.