– Sytuacja jest dramatyczna. Banki już systemowo przestały wypłacać depozyty klientom – mówi kijowski przedsiębiorca Aleksiej Ablow. – Bankomaty sprawiają wrażenie, jakby ich nie uzupełniano gotówką.
Także w okienkach klienci nie mogą podjąć swoich pieniędzy. – Nie wiedziałam, że będzie tak źle. Przyszłam do UkrPromBanku (jedna z czołowych instytucji finansowych), by zlikwidować lokatę w euro. Kasjerka powiedziała, że to niemożliwe. Radziła przynieść zaświadczenie, że jestem chora albo bezrobotna. Wtedy – jej zdaniem – miałabym większe szanse na otrzymanie pieniędzy. Przekonywałam, że mam małego wnuka, a moja córka nie pracuje. Nie pomogło – mówi „Rz” Tamiła, nauczycielka w kijowskiej podstawówce.
Narodowy Bank Ukrainy wprowadził w UkrPromBanku zarząd komisaryczny. Decyzję tę podjął także wobec pięciu innych. – Niektóre z nich, takie jak Nadra czy Prominwest, należą do dwudziestki największych instytucji finansowych w naszym kraju. Gdy działa zarząd, nie wolno przeprowadzać żadnych operacji, nawet dokonywać przelewów, nie mówiąc już o likwidowaniu lokat – wyjaśnia Ołeh Soskin, doradca ds. gospodarczych byłego prezydenta Leonida Kuczmy.
Wczoraj NBU podjął decyzję o ratowaniu banku Kijów i Nadry (o jej kupno stara się Group DF Dmytra Firtasza, współwłaściciela RosUkrEnergo, pośrednika w sprzedaży rosyjskiego gazu). – W wielu sklepach kasy nie przyjmują już kart płatniczych Nadry – mówi Ablow.
– To pokazuje, iż sytuacja w sektorze bankowym Ukrainy jest coraz gorsza. Ale administrowanie przez NBU bankami powinno na dłuższą metę sprzyjać klientom: środki z depozytów w przyszłości mają być wypłacane – mówi były szef PKO BP Rafał Juszczak, a dziś prezes Pierwszego Ukraińskiego Banku Międzynarodowego.