Zdaniem części członków Rady Polityki Pieniężnej ”spadek przychodów banków z tytułu udzielonych kredytów w wyniku obniżek stóp na rynku międzybankowym i równoczesnego utrzymywania się wysokich kosztów pozyskiwania depozytów skłania te podmioty do działań zmierzających w kierunku utrzymania stopy WIBOR 3M na podwyższonym poziomie przy jednoczesnym ograniczeniu transakcji między bankami”.
To zdanie z opisu majowej dyskusji Rady znaczy mniej więcej tyle, że część jej członków uważa, iż banki zdzierają z kredytobiorców przez manipulowanie stopą WIBOR – w teorii będącej ceną, po której banki pożyczają sobie pieniądze między sobą. Od tej właśnie stawki zależą odsetki od kredytów komercyjnych w złotych.
[srodtytul]Podejrzenie zmowy[/srodtytul]
Problem w tym, że WIBOR przestał reprezentować koszt pieniądza na rynku międzybankowym już wiele miesięcy temu. Banki podają tę stawkę, zobowiązują się do pożyczania sobie po tej stopie pieniędzy, transakcje jednak nie są dokonywane, z wielu powodów. Przy niepewnej sytuacji na rynku pieniężnym mało kto chce lokować pieniądze na dłużej niż tydzień. W dealing roomie ING Banku, najbardziej aktywnym w Polsce według ostatniego zestawienia NBP, zaobserwowaliśmy dwa depozyty międzybankowe na termin dłuższy niż miesiąc w ciągu ostatniego kwartału.
Nawet gdyby jakiś bank chciał użyczyć pieniędzy na dłużej, to zainteresowane przyjęciem takiego depozytu są głównie instytucje, od których udzielenia krótkoterminowej pożyczki zwrotnej nie należy się spodziewać – to banki, których baza depozytowa jest znacząco mniejsza od akcji kredytowej. Limity kredytowe na transakcje międzybankowe są wreszcie na tyle małe, że do transakcji wcale nie dochodzi.