Sąd w Miami ukarał Rubinsteina 3 latami nadzoru, w tym rokiem aresztu domowego (z zakazem podróży) i grzywną 40 tysięcy dolarów.
Wyrok nie był zbyt surowy, bo resort sprawiedliwości wstawił się za Rubisteinem, dlatego, że księgowy współpracował z władzami i wniósł duży wkład w śledztwo dotyczące ukrywania przez bogatych Amerykanów swych fortun na kontach offshore banku szwajcarskiego.
Gdyby na to nie przystał - groziłyby mu trzy lata więzienia za ukrycie nieopodatkowanych 3 mln dolarów w firmie-wydmuszce utworzonej za pośrednictwem UBS na brytyjskich Wyspach Dziewiczych w latach 2001-2008. Rubinstein odpowiadał z wolnej stopy po wpłaceniu kaucji 12 mln dolarów. Wyraził skruchę i wstyd za co zrobił i obiecał nadal pomagać władzom.
Jutro przed sądem w Fort Lauderdale, też na Florydzie, stanie inny dawny klient banku UBS, Jeffrey Chernick, który ukrył przed władzami podatkowymi IRS ponad 8 mln dolarów. Ten także może liczyć na łagodną karę, bo z tych samych powodów jak w przypadku Rubinsteina wstawił się za nim amerykański resort sprawiedliwości.
Wkrótce ruszą następne procesy, bez taryfy ulgowej. Organy ścigania wręczyły w ostatnich dniach wezwania do stawienia się w sądzie (subpoenas) bogatym mieszkańcom obszaru Nowego Jorku. Prawnicy uważają, że wezwania mają związek z listą 250-280 Amerykanów, jaką Szwajcarzy dostarczyli władzom w Waszyngtonie, po zapłaceniu 780 mln dolarów w ramach ugody za ściganie banku na drodze sądowej.