Udział zagrożonych kredytów mieszkaniowych wzrósł w maju do 2,6 proc. z 2,05 rok wcześniej. Choć te wskaźniki wciąż nie są wysokie, to Komisja Nadzoru Finansowego zwraca uwagę na narastający problem z ich obsługą.
– W miarę upływu czasu następuje stopniowe pogarszanie portfela kredytów mieszkaniowych. Prawdziwe efekty widać dopiero po ośmiu latach „życia kredytu". Na razie jestem wciąż ostrożnym optymistą – podkreśla Andrzej Jakubiak, szef KNF.
– Największe ryzyko dalszego pogarszania się sytuacji jest związane z kredytami udzielonymi w latach 2007–2008, kiedy były rekordowe ceny mieszkań, mocny złoty – dodaje Andrzej Kotowicz, ekspert w Departamencie Bankowości Komercyjnej i Specjalistycznej oraz Instytucji Płatniczych KNF.
Nadzór podkreśla, że szybkie pogorszenie się kredytów udzielonych w latach 2009–2010 świadczy o tym, że banki i klienci nie wyciągnęli wniosków z kryzysu. Analiza KNF zaprzecza tezie, że jakość kredytów walutowych jest lepsza niż złotowych. Z wyliczeń nadzoru wynika, że według stanu na koniec ubiegłego roku była ona zbliżona, a większy udział kredytów zagrożonych w portfelach kredytów złotowych wynikał z przewalutowania części zagrożonych kredytów walutowych na złote i po skorygowaniu udział kredytów zagrożonych w kredytach złotowych wyniósł 2,45 proc., a walutowych 2,27 proc.
Przedstawiciele KNF zwracają uwagę, że negatywnym zjawiskiem jest też wysoki udział kredytów z wysokim LtV (relacja kwoty kredytu do wartości nieruchomości). W przypadku kredytów stanowiących jedną trzecią całego portfela kredytów mieszkaniowych wartość nieruchomości, która stanowi zabezpieczenie kredytu jest niższa niż kwota pozostała do spłaty. To przede wszystkim efekt wzrostu zadłużenia w walutach obcych w wyniku osłabienia złotego z ostatnich miesięcy. W przypadku kredytów walutowych średnie LtV wynosi 94,7 proc., podczas gdy dla kredytów złotowych 63,8 proc.