– Staramy się ustalić, jakie marże sieci handlowe pobierają w innych branżach. Ministerstwo gospodarki wyśle odpowiednie ankiety do przedsiębiorców – mówi Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi. Resort chce wprowadzić maksymalny poziom marż w handlu. Dzisiaj sięgają one nawet 50 – 60 proc. Najwyższe występują w przypadku żywności.
„Statystyczne polskie gospodarstwo domowe wydaje na żywność 26 proc. dochodów, a w czasie kryzysu wiele zostało zmuszonych do rezygnacji z części wydatków. Dlatego nieuzasadniony wzrost marży jest społecznie niesprawiedliwy i ogranicza konsumpcję”– czytamy w polskim stanowisku prezentowanym w Brukseli.
To kolejne podejście resortu do tego problemu – jako pierwsi o pomyśle urzędowego ograniczenia marż pisaliśmy już w lutym. Wcześniej na problem zwrócił uwagę także Parlament Europejski, który w dwóch rezolucjach apelował do Komisji, aby zajęła się postępującym wpływem koncentracji handlu detalicznego w UE na ceny.
W zachodniej Europie tzw. handel nowoczesny – czyli sieci hiper-, supermarketów i dyskontów – kontrolują zazwyczaj ok 70 – 80 proc. rynku. Tymczasem w Polsce, gdzie jego siła jest zdecydowanie mniejsza – odpowiada za ponad 40 proc. rynku – i tak jest na tyle liczącym się graczem, że większość producentów nie jest w stanie zrezygnować z tego kanału zbytu. Muszą jednak słono za to płacić.
Z szacunków „Rz” wynika, że firma, której roczne przychody wynoszą ok. 500 mln zł, za obecność w jednej sieci musi zapłacić od 500 tys. do ponad 5 mln zł. Największej w Polsce sieci dyskontów Biedronce trzeba zapłacić od kilku do kilkunastu milionów złotych w ciągu roku. Najwięcej pieniędzy pochłaniają wejście do sieci, promocje oraz stałe opłaty uzależnione od wielkości obrotu, z których producent nie może zrezygnować. Za włączenie produktów do oferty dużych sieci firmy płacą jednorazowo nawet 1 mln zł.
Jednak nie wszyscy producenci żywności popierają rozwiązanie. – Lepszym sposobem na umocnienie pozycji w negocjacjach z sieciami jest konsolidacja producentów – uważa Konrad Mickiewicz, członek zarządu Zakładów Przemysłu Cukierniczego Bałtyk. Pomysł krytykują także handlowcy. – W przypadku wielu produktów marże są oczywiście wyższe, ale wiele, zwłaszcza w promocji, sprzedajemy przy marży na poziomie zero lub nawet poniżej cen zakupu – mówi prezes jednej z sieci handlowych w Polsce.