– Boksujemy się z dzisiejszą rzeczywistością przez pryzmat Sienkiewicza – powiedziała „Rzeczpospolitej" Aneta Groszyńska, reżyserka spektaklu „Sienkiewicz superstar", którego premiera odbędzie się w sobotę. – Podobnie jak Gabrielę Zapolską we wcześniejszym spektaklu, traktujemy go jako literacką figurę, z którą warto się zmierzyć, żeby opowiedzieć o nas samych.
„Rozliczyć się z Sienkiewiczem to rozliczyć się z naszym społeczeństwem" – napisał Stanisław Brzozowski. – Chodzi o rozliczenie się z naszymi wyobrażeniami o sobie, o tym, co to narodowa duma i patriotyzm oraz kompleksy, które sprawiają, że pielęgnujemy kanon bogoojczyźnianych stereotypów – dodaje reżyserka. – Chcemy się dowiedzieć, za co artystom stawiamy pomniki, a co z ich życia i twórczości zostaje odrzucone.
Wiele mówi o spektaklu podtytuł: „Zupełnie spóźniona anegdota biograficzna na chwalebną okazję stulecia odzyskania niepodległości".
Spojrzenie pokolenia
Punkt wyjścia był następujący. – O całej grupie realizatorów mogę powiedzieć, że reprezentujemy pokolenie z początku lat 80., które jako jedno z pierwszych Sienkiewicza w przeciwieństwie do rodziców i dziadków nie czytało z namaszczeniem – mówi reżyserka. – Poprzednim pokoleniom podarował poczucie wspólnoty, krzepił serca, wykreował bogate imaginarium narodowych symboli i postaw. A dla nas był autorem przygodowych powieści jak „W pustyni i puszczy".
Sienkiewicz kojarzy się też dziś z mistyfikacją polskiej historii, jej gloryfikacją, co oczywiście miało pragmatyczny cel w czasie zaborów i PRL.