Strona samorządowa negatywnie zaopiniowała propozycję nowego podziału subwencji oświatowej zawartą w projekcie rozporządzenia MEN skierowanego do konsultacji. To zdarzyło się po raz pierwszy w historii. Samorządowcy uznali jednak, iż muszą rządowi dać mocny sygnał, że pieniędzy przeznaczonych w 2019 r. na szkoły jest za mało.
Czytaj także: Subwencji oświatowej wystarczy tylko na pensje nauczycieli
– Jesteśmy zdesperowani. Nie zgadzamy się na kwotę przewidzianą w subwencji. Trzeba wreszcie powiedzieć wprost, że przeprowadzona reforma edukacji kosztuje – mówi Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich. Jak dodaje, do każdej złotówki z subwencji oświatowej strona samorządowa dopłaca 44 gr. – Tylko w pierwszym roku reformy oświaty ta kwota wzrosła aż o 5 gr – mówi Wójcik.
Brakuje milionów
Według ekspertów Związku Miast Polskich, jeśli pieniędzy miałoby wystarczyć na wszystkie działania przewidziane w projekcie rozporządzenia MEN, jednostki samorządu terytorialnego powinny dodatkowo otrzymać 588 mln zł.
Na zbyt niską kwotę subwencji wskazuje też Związek Gmin Wiejskich RP. Tłumaczy, że subwencja oświatowa od lat jest za niska, a teraz jeszcze dodatkowe koszty generuje reforma oświaty. A w małych miejscowościach o niewielkich budżetach już nie ma z czego dosypywać do szkół. Podkreślają, że zaplanowana subwencja wzrosła o 2,8 mld zł i wyniesie 45,9 mld zł. Nie w każdej gminie pokryje ona wydatki związane z wynagrodzeniami pracowników szkół. A w 2013 r. do pensji nauczycieli samorządy dokładały 600 mln zł, w 2017 r. było to już 1,4 mld zł.