Koncentracja rynku będzie postępować

Utrzymamy naszą pozycję, większa konsolidacja w tym nie przeszkodzi – mówi Beata Kozłowska-Chyła, prezes PZU.

Publikacja: 05.04.2021 21:00

Beata Kozłowska-Chyła

Beata Kozłowska-Chyła

Foto: materiały prasowe

Polski rynek ubezpieczeniowy konsoliduje się, niedawno Allianz ogłosił, że przejmuje Avivę. Czy utrudni to zapisany w nowej strategii cel wzrostu składki przypisanej brutto?

Rynek od wielu lat przechodzi ewolucję. Niektóre podmioty się z niego wycofują, inne łączą, pojawiają się nowe pomysły produktowe, dystrybucyjne, albo są porzucane. Stała jest natomiast pozycja PZU jako lidera rynku, o wysokiej wypłacalności, bardzo rentownego, uzyskującego ponadprzeciętne marże. Mamy w Polsce aż ok. 16 mln klientów ubezpieczeniowych. W dalszej perspektywie można się spodziewać postępującej konsolidacji sektora, ale jesteśmy na to przygotowani. Jestem przekonana, że utrzymamy naszą pozycję i takie zdarzenia nie będą wyzwaniem w zakresie zwiększania zbieranej składki. Zwłaszcza że koncentracja czyni rynek bardziej przewidywalnym i stabilnym, a to sprzyja raczej naszej polityce produktowej i obsługowej, nastawionej głównie na jakość, a nie cenę.

Jakie cele inwestycyjne ma PZU? Planujecie przejęcia?

Zakładamy alokację nie mniej niż 0,5 proc. składki przypisanej, czyli ponad 100 mln zł rocznie, w obszary, które przyniosą spodziewane zyski. Wyraźnie widać, że w nowej strategii kładziemy nacisk zwłaszcza na rozwój naszego filaru zdrowotnego i inwestycyjnego. W ciągu najbliższych czterech lat o 80 proc. chcemy zwiększyć przychody PZU Zdrowie, które już dziś jest jednym z liderów rynku opieki zdrowotnej. Musimy kontynuować nakłady na rozwój w tym segmencie co najmniej w takim stopniu jak przez ostatnie trzy lata, kiedy przeznaczyliśmy na to 450–500 mln zł. Odbywało się to zarówno poprzez rozwój organiczny, jak i przejęcia. Najważniejsze dla nas jest zwiększenie sieci własnych placówek i zapewnienie pacjentom jak najszerszej oferty usług medycznych, ostatecznie również wypracowanie zysku dla akcjonariuszy. Pod tym kątem będziemy się przyglądać rynkowi. W 2024 r. chcemy też zarządzać aktywami o wartości 60 mld zł, czyli aż o 80 proc. wyższej niż obecnie. Również w tym przypadku nie wykluczamy przejęć atrakcyjnych z naszej perspektywy podmiotów na rynku funduszy inwestycyjnych. Dziś jest jednak za wcześnie, by mówić o szczegółach. Podobnie jest w przypadku akwizycji zagranicznych, wszystko zależy od możliwości i biznesowego sensu. Interesują nas perspektywiczne firmy z Europy Środkowo-Wschodniej, działające przynajmniej w jednym z kluczowych dla Grupy PZU segmentów i należące do jego liderów w danym kraju.

W strategii nie ma wzmianek o dalszych losach banków. Czy to oznacza, że nie ma planów łączenia Pekao i Aliora?

Chcemy się skoncentrować na maksymalnym budowaniu synergii banków z Grupy PZU w ich dzisiejszej postaci. Przykładem realnych i wymiernych możliwości na tym polu jest wysoka sprzedaż naszych indywidualnych produktów ochronnych pod koniec 2020 r. dzięki rozwojowi współpracy z Aliorem w dystrybucji indywidualnych ubezpieczeń na życie ze składką jednorazową dla klientów zaciągających pożyczki gotówkowe i kredyty hipoteczne. Wiele możemy osiągnąć, tworząc kompleksową ofertę ubezpieczeniowo-bankowo-inwestycyjną, wykorzystując w jej projektowaniu ogromną wiedzę o klientach i ich potrzebach, jaką dysponują wszystkie podmioty w Grupie PZU.

W 2018 r. zarządy Pekao i Aliora po długich analizach dostrzegły korzyści z potencjalnej fuzji i uznały, że byłby to najlepszy ruch dla akcjonariuszy. Wydaje się, że od tego czasu wyzwania w bankowości jeszcze wzrosły i warunki rynkowe się pogorszyły, co tym bardziej powinno premiować podmioty o większej skali.

To nie kwestia ewentualnych zalet fuzji, lecz skorzystania z korzyści, które są możliwe do uzyskania już w obecnej strukturze. Profile Pekao i Aliora różnią się i każdy z nich na swój sposób dopełnia ofertę lub tworzy nową wartość. Rozszerzymy ofertę ubezpieczeń sprzedawanych w tych bankach, powiązanych z ich produktami oraz samodzielnych. Do 2024 r. chcemy zwiększyć skumulowaną składkę przypisaną brutto ze współpracy z nimi o 200 proc. – do 3 mld zł. Z kolei produkty bankowe będą integralnym elementem systemów tworzonych dla klientów filaru ubezpieczeniowego i oferowanych we wszystkich kanałach dystrybucji PZU, co będzie zwiększać przychody banków. Owszem, warunki funkcjonowania banków pogorszyły się w 2020 r., w dużej mierze za sprawą spadku przychodów odsetkowych. Przewidujemy jednak, że wraz z wyhamowaniem Covid-19, a tym bardziej w czteroletniej perspektywie strategii, wyniki i rentowność banków powrócą na poziomy sprzed pandemii. W przypadku banków z Grupy PZU wyjście na prostą ułatwi też ich mała na tle sektora ekspozycja na kredyty frankowe.

Polski rynek ubezpieczeniowy konsoliduje się, niedawno Allianz ogłosił, że przejmuje Avivę. Czy utrudni to zapisany w nowej strategii cel wzrostu składki przypisanej brutto?

Rynek od wielu lat przechodzi ewolucję. Niektóre podmioty się z niego wycofują, inne łączą, pojawiają się nowe pomysły produktowe, dystrybucyjne, albo są porzucane. Stała jest natomiast pozycja PZU jako lidera rynku, o wysokiej wypłacalności, bardzo rentownego, uzyskującego ponadprzeciętne marże. Mamy w Polsce aż ok. 16 mln klientów ubezpieczeniowych. W dalszej perspektywie można się spodziewać postępującej konsolidacji sektora, ale jesteśmy na to przygotowani. Jestem przekonana, że utrzymamy naszą pozycję i takie zdarzenia nie będą wyzwaniem w zakresie zwiększania zbieranej składki. Zwłaszcza że koncentracja czyni rynek bardziej przewidywalnym i stabilnym, a to sprzyja raczej naszej polityce produktowej i obsługowej, nastawionej głównie na jakość, a nie cenę.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację