Viktor Orbán dokonał zamachu na demokrację, wykorzystując do tego pandemię. Czy to jest odosobniony przypadek?
Przed nami jest podwójna pandemia. Mamy pandemię zdrowotną. Ale jest też pandemia łamania praworządności, dla którego koronawirus jest pretekstem. Niektórzy rządzący używają pandemii do wzmocnienia swojej władzy.
Żyjemy w wyjątkowej sytuacji. Może to wymaga nadzwyczajnych środków?
Kiedy państwo staje przed niespodziewanym wielkim kryzysem, to jest uzasadnienie ograniczenia pewnych praw. Ale to prawo nie jest nieograniczone. Nie dajemy rządzącym czeku in blanco. Jest kilka naprawdę prostych reguł, których trzeba przestrzegać. Po pierwsze, każdy z wprowadzanych środków musi być niezbędny. W tej sytuacji każdy musi mieć cel związany z polityką zdrowotną. Jeśli zatem rząd robi rzeczy po to, żeby wzmacniać władzę jednej osoby, jak w Turcji czy jak na Węgrzech, to oczywiście nie ma związku z nadzwyczajnym stanem zdrowotnym. Druga reguła, jakiekolwiek środki muszą być notyfikowane. Po to, żeby wiedziała o tym i opinia publiczna, i instytucje międzynarodowe. I trzecia reguła, to zakaz dyskryminacji. Nie można używać nowych środków do zaatakowania ludzi, których nie lubisz.