Joanna Szczepkowska: Biedroń jak Kaczyński

Coraz częściej mam wrażenie, że nasze życie to kronika kryminalna.

Aktualizacja: 08.02.2019 21:52 Publikacja: 07.02.2019 23:01

Joanna Szczepkowska: Biedroń jak Kaczyński

Foto: Fotorzepa/ Michał Kolanko

Niewiele obchodzą mnie sprawy szarej strefy czy półświatka, nie mówiąc już o zbrodniach. Interesuje mnie mój kraj, a poza tym wiele innych spraw: rodzina, astronomia czy historia Ziemi. Rzecz w tym, że jako patriotka trzymam rękę na pulsie spraw mojej ojczyzny. Opór przeciw władzy też jest dotknięciem czegoś romantycznego, związanego z ryzykiem i pytaniami o kompromis. Tak więc jako patriotka powinnam czuć się związana z duchem wyższych wartości. Dlatego czytam gazety, oglądam telewizję, rozmawiam z przyjaciółmi, ale też z napotkanymi ludźmi. Na ogół towarzyszą temu wielkie emocje, tak wielkie jak podziały.

Teraz Robert Biedroń skutecznie rozdrobnił i podzielił opozycję w takim samym stylu zresztą, jak zrobił to Jarosław Kaczyński. Biedroń pomieszał myśli, skupiając PiS i PO w jednym bloku „trupów", przycisnął gaz w mowie nienawiści, deklarując się jako jej przeciwnik. Kaczyński mówi: „złodzieje", Biedroń mówi: „trupy". Ośmiesza ludzi jako trzymających się stołków, zupełnie tak, jakby w jego przyszłym gabinecie miało stołków zabraknąć. Wygłasza, a raczej śpiewa, swoje przemówienia na najwyższych tonach, używając kiczowatych skojarzeń kolorystycznych. A w całej tej swojej wszechobecnej dobroci i miłości jest zimny i bezwzględny, bezczelny i cyniczny. Jak to możliwe, że ludzie tego nie widzą? Podobnie jak zachowań Kaczyńskiego. Jak to jest możliwe, że są tak naiwni? Przecież akcje Biedronia wyglądają tak jak reklama pasty do zębów z lat 50. On chce sprzedać i nie cofnie się przed żadnym słowem, które pobudza adrenalinę kupujących. Mamy dwa podobne pająki, które wabią muchy, każdy na swój sposób. Mamy Kaczyńskiego i Biedronia, a za nimi stada wiernych, z boku zaś ludzi, którzy krzyczą: „nie idź tam!"

Wielokrotnie widziałam ludzi PO na spotkaniach z wyborcami w małych miastach. Myślę, że nie ma partii, której wysłannicy nie spotykają się, nie jeżdżą po Polsce. Biedroń mówi o tym tak, jakby on pierwszy wpadł na to, że z ludźmi trzeba rozmawiać. Jego dyrygowanie tłumami przypomina występy hipnotyzera. Cokolwiek krzyknie, tłumy odkrzykną „taaak!". Chcecie lepszej Polski? Czy ktoś odpowie „nie" na tak zadane pytanie?

W każdej z partii opozycyjnych widzę ludzi wartościowych, działaczy, państwowców. Biedroń sprowadza ich do roli „trupa", jednocześnie deklarując wszechobecną tolerancję, Polskę dla wszystkich. Faktycznie całkiem nowe hasło. Każdy z prezydentów naszego kraju deklarował władzę ponad podziałami i każdy się na tym potknął. Bo w końcu trzeba podjąć decyzje, które nas dzielą.

Można powiedzieć: dajemy ci wolny wybór. Na przykład aborcja na życzenie. Nie musisz przecież jej robić. No tak, ale jest wielu ludzi w Polsce, którzy nie chcą, żeby w ich ojczyźnie było takie prawo. Nigdy więc nie stworzy się „Polski dla wszystkich", żeby nie wiem jak się uśmiechać i z uczuciem rozkładać ramiona. „Nic wam nie obiecujemy" – mówili kandydaci do Sejmu w 1989 r. I to jest jedyna prawda.

Mamy więc dwie pajęcze sieci utkane z adrenaliny wyborczej. Ale też mamy poczucie, że patriotyzm równa się obserwowaniu przestępstw. Od morderstwa na prezydencie Adamowiczu przechodzimy szybko do prostytucji i afer deweloperskich. Trudno nam nawet ocenić, co jest aferą, a co zwykłą wiadomością, co jest polityczne, a co osobiste. Rozsupływanie tego zajmuje nam zbyt dużo czasu, zbyt dużo życia. Jesteśmy mentalnie wpisani w „świat szarej strefy", choć nasze intencje są szlachetne i patriotyczne. Z walki o konstytucję przeszliśmy do aresztów śledczych, do babraniny w brudach. Co najtrudniejsze do przyjęcia, to fakt, że zjawisko to będzie tylko narastało w miarę zbliżania się wyborów. Ludzie uzależnieni od prymitywnej sensacji będą nią karmieni coraz częściej. Podsłuchy, haki będą towarzyszyły coraz brutalniejszym zdjęciom, coraz gorszym grymasom na fotografiach, coraz większemu poczuciu, że Polska to jedna wielka szara strefa. A tak nie jest. Musimy sobie to uświadamiać codziennie, bo inaczej o co mielibyśmy walczyć.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Niewiele obchodzą mnie sprawy szarej strefy czy półświatka, nie mówiąc już o zbrodniach. Interesuje mnie mój kraj, a poza tym wiele innych spraw: rodzina, astronomia czy historia Ziemi. Rzecz w tym, że jako patriotka trzymam rękę na pulsie spraw mojej ojczyzny. Opór przeciw władzy też jest dotknięciem czegoś romantycznego, związanego z ryzykiem i pytaniami o kompromis. Tak więc jako patriotka powinnam czuć się związana z duchem wyższych wartości. Dlatego czytam gazety, oglądam telewizję, rozmawiam z przyjaciółmi, ale też z napotkanymi ludźmi. Na ogół towarzyszą temu wielkie emocje, tak wielkie jak podziały.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Inwazja chwastów Stalina
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Putin skończy źle. Nie mam wątpliwości
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Elon Musk na Wielkanoc
Plus Minus
Kobiety i walec historii
Plus Minus
Piotr Zaremba: Reedukowanie Polaków czas zacząć