Dr Łukasz Jurczyszyn: W wyborach we Francji dominują kwestie socjalne, nie terroryzm

Większość Francuzów przede wszystkim interesuje się kwestiami bezrobocia i ciągłego uszczuplania portfeli. Są niepewni swojej przyszłości, bo Francja jest w dużym kryzysie gospodarczym. Społeczeństwo zastanawia się, czy zbiednieje jeszcze bardziej - mówi dr Łukasz Jurczyszyn, politolog i socjolog z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Publikacja: 19.04.2017 12:41

Dr Łukasz Jurczyszyn: W wyborach we Francji dominują kwestie socjalne, nie terroryzm

Foto: AFP

Rzeczpospolita: Co zdominowało kampanię wyborczą we Francji?

Łukasz Jurczyszyn: Większość Francuzów przede wszystkim interesuje się kwestiami bezrobocia i ciągłego uszczuplania portfeli. Są niepewni swojej przyszłości, bo Francja jest w dużym kryzysie gospodarczym. Społeczeństwo zastanawia się, czy zbiednieje jeszcze bardziej. Problemem jest olbrzymie zadłużenie, które nie pozwala na sprawne manewry w kierunku reform, a te są niezbędne. Stąd wzrost zaufania do Marine Le Pen (liderki populistycznego Frontu Narodowego) ze strony najbardziej dyskryminowanej części społeczeństwa w kontekście socjalnym, czyli rolników, bezrobotnych, robotników, drobnych przedsiębiorców, ludzi młodych i kiepsko wykształconych.

 

A co z kwestiami bezpieczeństwa i zagrożenia terrorystycznego?

Rzeczywiście na początku kampanii wydawało się, że te wątki będą dominować. One oczywiście są obecne, ale nie centralne. Obok pojawia się kwestia taniej siły roboczej ze Wschodu, np. Polaków, Litwinów, Rumunów. W tym kontekście także pojawia się pewna wrogość wobec tych nowych imigrantów. Stąd temat protekcjonizmu gospodarczego, który możemy odnaleźć nawet w programie centrowego Emmanuela Macrona. Mówi się nawet o nim, że jest demokratycznym populistą, który chce łagodzić nastroje z prawej i lewej strony. Bo z jednej strony przekonuje, że imigracja to szansa, ale z drugiej strony chce bronić Francuzów przed negatywnymi skutkami globalizacji.

A czy tuż po wyborach może dojść do wzrostu antyimigranckich nastrojów? Taka sytuacja miała miejsce na przykład w Wielkiej Brytanii tuż po referendum w sprawie Brexitu.

Ciężko przewidzieć, co stanie się w najbliższym czasie. Ale wydaje mi się, że gdyby miał nastąpić wzrost tendencji antyimigranckich i antymuzułmańskich, już dawno by do tego doszło. Francuskie społeczeństwo jest mocno zranione przez ataki terrorystyczne ostatnich lat. Tylko że nie manifestuje tego na ulicach. Oczywiście poza kilkoma incydentami. Na przykład na Korsyce w święta Bożego Narodzenia w 2015 roku doszło do najpoważniejszych w mojej ocenie wystąpień przeciwko mniejszości muzułmańskiej. Niszczono meczety, palono Koran. Ostatnio ten potencjał buntu skupił się jednak na protestach przeciwko reformie prawa pracy, a nie kwestii tożsamości. Niektórzy eksperci twierdzą nawet, że jeśli doszłoby do wzrostu wystąpień przeciwko migrantom, mógłby się ziścić cel bojowników ISIS. Oni wierzą w możliwość wybuchu wojny domowej we Francji pomiędzy muzułmanami a resztą społeczeństwa.

Czy do takiego konfliktu rzeczywiście może dojść?

Według mnie to scenariusz, który nadal może zostać zrealizowany i powinien być przestrogą zarówno dla społeczeństwa francuskiego, jak i polityków. I dla niektórych rzeczywiście jest to pewnego rodzaju ostrzeżenie. Bo przykładowo Marine Le Pen, która po raz pierwszy jest tak blisko władzy, próbuje pozbyć się łatki rasistki i nacjonalistki. Liderka Frontu Narodowego wie, że jeśli chce rządzić Francją, to musi wziąć pod uwagę sześć milionów muzułmanów, którzy tam mieszkają. 

Jak ich do siebie przekonuje?

W pewnym momencie kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych Donald Trump powiedział, że jeśli wygra, nie wpuści do kraju muzułmanów, ponieważ stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego. Le Pen jako jedyna polityk we Francji udzieliła mu wówczas poparcia, ale w tym momencie go skrytykowała. Powiedziała, że nie może być znaku równości pomiędzy islamem a terroryzmem. I zrobiła to mimo swoich radykalnych poglądów, jak np. deportacja wszystkich imigrantów, którzy będą podejrzani o związki z radykalnymi odłamami islamu.


 

Dr Łukasz Jurczyszyn jest politologiem i socjologiem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, ekspertem ds. radykalizacji i pozamilitarnego bezpieczeństwa w Europie

Rzeczpospolita: Co zdominowało kampanię wyborczą we Francji?

Łukasz Jurczyszyn: Większość Francuzów przede wszystkim interesuje się kwestiami bezrobocia i ciągłego uszczuplania portfeli. Są niepewni swojej przyszłości, bo Francja jest w dużym kryzysie gospodarczym. Społeczeństwo zastanawia się, czy zbiednieje jeszcze bardziej. Problemem jest olbrzymie zadłużenie, które nie pozwala na sprawne manewry w kierunku reform, a te są niezbędne. Stąd wzrost zaufania do Marine Le Pen (liderki populistycznego Frontu Narodowego) ze strony najbardziej dyskryminowanej części społeczeństwa w kontekście socjalnym, czyli rolników, bezrobotnych, robotników, drobnych przedsiębiorców, ludzi młodych i kiepsko wykształconych.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789