Rosja, która podobnie jak Iran jest sojusznikiem prezydenta Baszara el-Asada, miała zostać poinformowana przez Izrael o planowanym ataku odwetowym, po tym jak posterunki izraelskiej armii na Wzgórzach Golan zostały ostrzelane przez - jak twierdzi Izrael - stacjonujących w Syrii żołnierzy irańskiej formacji Al-Kuds.

W ataku odwetowym Izraela na liczne cele w Syrii (minister obrony Izraela twierdzi, że zaatakowano "całą infrastrukturę Iranu w Syrii") miały zginąć 23 osoby, w tym 18 cudzoziemców i pięciu Syryjczyków. Izraelskie samoloty zniszczyły m.in. pięć systemów obrony przeciwlotniczej, które otworzyły do nich ogień, a także magazyny z bronią, bazy wojskowe i centra dowodzenia Irańczyków w Syrii.

Źródło w izraelskich siłach bezpieczeństwa twierdzi, że atak na Syrię był największym izraelskim atakiem na Syrię od maja 1974 roku.

Przed atakiem Izrael poinformował o ataku również siły syryjskie i zaapelował, by nie odpowiadały one na to uderzenie, którego celem miały być irańskie siły w Syrii, a także pozycje zajmowane przez Hezbollah wspierany przez Iran.