Opłaty sądowe: może ludzi zastąpić automatem

W sądach systemy pobierania należności m.in. za parkingi są zautomatyzowane. Dlaczego nie jest tak z opłatami sądowymi?

Aktualizacja: 20.06.2019 09:54 Publikacja: 20.06.2019 06:45

Opłaty sądowe: może ludzi zastąpić automatem

Foto: AdobeStock

Jeszcze gdy byłem aplikantem adwokackim, nauczono mnie, by znaki opłaty sądowej naklejać, ale ich nie kasować, bo to mógł uczynić jedynie sąd przy przyjęciu pisma, zaś znaki opłaty skarbowej naklejane na pełnomocnictwie kasować, przekreślając wielkim znakiem X i dopisując datę,tej operacji. Kiedyś na piśmie patrona z rozpędu przekreśliłem iksem nie tylko opłatę skarbową na pełnomocnictwie, ale i sądową na pozwie czy apelacji. To zaś czyniło nieważnym opłacenie pisma. Pamiętam, że opłata wynosiła połowę mojej ówczesnej pensji. Patron nigdy się nie dowiedział o mojej pomyłce. Po prostu kupiłem znaki w odpowiedniej kwocie i nimi okleiłem pismo przed złożeniem.

Czytaj także:

Będą specjalistyczne sądy własności intelektualnej

Reforma sądów cywilnych jeszcze w tym roku

Różne formy

Aplikację skończyłem w 1996 r. Później jeszcze około dziesięciu lat lat posługiwaliśmy się tymi znakami w kształcie i formie podobnymi do klasycznych znaczków pocztowych, w jakich opłacali je przed wojną inni starsi prawnicy, od których zawodu adwokata uczyli się nauczyciele naszych nauczycieli.

Oczywiście opłatę od apelacji, kasacji, pozwu lub zażalenia można było też wnieść przelewem bankowym lub przekazem pocztowym, ale znaczki opłat towarzyszyły prawnikom sądowym w codziennym wykonywaniu zawodu. Po jakimś czasie zmieniły się reguły, znaki opłaty skarbowej zniknęły i zaczęliśmy ją uiszczać przelewami. Niewiele później zniknęły również znaki opłaty sądowej w tradycyjnym kształcie.

Obecnie wnosi się ją albo przelewami – co dotyczy głównie opłat od pozwów, apelacji i im podobnych pism. Jeżeli chodzi o opłaty drobniejsze, które wnosimy czy to zamawiając kserokopie dokumentów, czy uzyskując klauzule wykonalności, odpisy lub za inne drobne czynności kancelaryjne sądów, zazwyczaj idzie się do biura obsługi interesantów, które istnieje w każdym sądzie, i u urzędnika sądowego wykupuje naklejkę o określonej kwocie opłaty sądowej. Potem się ją nakleja na wniosku złożonym lub składanym do sądu.

Specjalny pracownik

Kiedy wprowadzono nowe regulacje i zlikwidowano ostatecznie owe znaki opłat sądowej i skarbowej, na pamiątkę zachowałem sobie kilka niewykorzystanych i przystąpiłem, tak jak wszyscy piszący do sądu, do stosowania się do nowych reguł, czyli jedynie przelewów i kupowania znaków opłaty sądowej w nowej formie naklejek, czy też etykiet samoprzylepnych drukowanych już na miejscu w sądzie dla określonej kwoty.

W tym celu Ministerstwo Sprawiedliwości zaopatrzyło sądy w odpowiednie drukarki. W większych sądach nawet zatrudniono kogoś, aby ową drukarkę obsługiwał, w mniejszych zaś jej obsługa stała się fragmentem obowiązków jakiegoś pracownika administracyjnego. Osoby te zazwyczaj są miłe, uprzejme i absolutnie na poziomie. Niemniej czasem, gdy muszę kupić naklejkę znaku opłaty sądowej na jakąś małą kwotę i widzę, że tak naprawdę obowiązkiem osoby, do której się zwracam, jest nabicie stosownej kwoty na drukarkę, wydanie mi zakupionego znaku opłaty i reszty z przekazanych pieniędzy, nie ukrywam, że mam problem, aby zrozumieć, dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości nie poszło krok dalej.

Krok w stronę racjnalności

W dużych i średnich miastach praktycznie każdy przyjeżdżający do sądu autem musi się liczyć z opłatą parkingową. Praktycznie zawsze systemy pobierania tych opłat są zautomatyzowane i trzeba podejść do parkomatu, wbić numer rejestracyjny, kwotę, jaką się chce zapłacić, i uiścić opłatę parkingową bilonem, czasem banknotem, a czasem kartą płatniczą. Jeżeli zaś jedzie się do sądu tramwajem, to w wielu miastach interesant będzie miał szansę kupić bilet w automacie zainstalowanym w wagonie, do którego wsiadł.

Z drugiej strony w sądach często stoją automaty, w których płacąc w ten sam sposób, można kupić napój ciepły lub gorący, albo jakąś przegryzkę.

Aby jednak wykupić drobne –za parę lub paręnaście złotych –opłaty sądowe, trzeba podejść do okienka, odczekać swoje, ktoś inny specjalnie albo m.in. w tym celu zatrudniony musi wstukać cyferki, przyjąć zapłatę i wydać to, co mi się należy.

Ani to nie jest szybciej, ani taniej. Wątpię też, aby to było racjonalniejsze.

Autor jest adwokatem

Jeszcze gdy byłem aplikantem adwokackim, nauczono mnie, by znaki opłaty sądowej naklejać, ale ich nie kasować, bo to mógł uczynić jedynie sąd przy przyjęciu pisma, zaś znaki opłaty skarbowej naklejane na pełnomocnictwie kasować, przekreślając wielkim znakiem X i dopisując datę,tej operacji. Kiedyś na piśmie patrona z rozpędu przekreśliłem iksem nie tylko opłatę skarbową na pełnomocnictwie, ale i sądową na pozwie czy apelacji. To zaś czyniło nieważnym opłacenie pisma. Pamiętam, że opłata wynosiła połowę mojej ówczesnej pensji. Patron nigdy się nie dowiedział o mojej pomyłce. Po prostu kupiłem znaki w odpowiedniej kwocie i nimi okleiłem pismo przed złożeniem.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara