Korespondencja z Brukseli

Mateusz Morawiecki pojechał w czwartek do Budapesztu na spotkanie z Viktorem Orbánem, aby mówić o wspólnym wecie wobec unijnego pakietu budżetowego. W oświadczeniu obaj premierzy podkreślili, że nie zgadzają się na łączenie wypłat z budżetu UE na lata 2021–2027 oraz funduszu odbudowy gospodarki po pandemii z praworządnością. A konkretnie z tymi aspektami jej łamania, które mogą zagrażać interesom finansowym UE. To w sumie blisko 1,8 bln euro, z czego Polska miałaby dostać 160 mld euro dotacji oraz preferencyjnych pożyczek.

– Dzisiaj użycie weta jest bazowym scenariuszem, żeby zmienić złą dynamikę, która została ostatnio narzucona – powiedział Morawiecki.

Wypowiedzi premiera po spotkaniu brzmią ostro, ale nie wynika z nich, jakie są polsko-węgierskie postulaty. To dlatego negocjacje utknęły w martwym punkcie i prezydencja niemiecka, kierująca w tym półroczu pracami UE, nie ma żadnej nowej propozycji. Nie ma twardych terminów, ale wszyscy oczekują Rady Europejskiej 10–11 grudnia. To będzie okazja do spotkania przywódców 27 państw UE. – Jeśli oni nie znajdą kompromisu, to nie wiem, kto miałby go znaleźć – słyszymy w Brukseli.

Rozważane jest dodawanie różnych gwarancji i wyjaśnień do rozporządzenia, ale nierealny jest postulat jego zmiany. Bo ma poparcie wymaganej większości w Radzie i w Parlamencie Europejskim. – Są kraje, jak Polska i Węgry, które chcą jego łagodzenia. Innym się ono podoba, a niektóre chciałyby jego zaostrzenia – mówi nam dyplomata zbliżony do negocjacji. I podkreśla, że Polska i Węgry mogą jeszcze liczyć najwyżej na poparcie premiera Słowenii. Nie ma natomiast cienia sympatii ze strony innych. Nawet kraje Południa, które pilnie potrzebują pieniędzy z funduszu odbudowy gospodarki po pandemii, popierają mechanizm rozporządzenia. – Jeśli nic się nie zmieni, to pozostali stracą cierpliwość i mogą po prostu przegłosować ten mechanizm. I szukać sposobu stworzenia funduszu odbudowy bez Polski i Węgier. A budżet na 2021 r. będzie tymczasowy – mówi nasz rozmówca.