Chyba nikt w Brukseli nie zna lepiej oczekiwań nowego prezydenta Francji niż Pierre Moscovici. Wieloletni minister ds. europejskich, a później gospodarki i finansów Francji, był tak jak Emmanuel Macron jednym z najbliższych współpracowników poprzedniego przywódcy kraju Francois Hollande'a. Dziś jako komisarz ds. walutowych i gospodarczych jest autorem projektu głębokiego pogłębienia unii walutowej do 2025 r., który w środę przyjmie Komisja Europejska. Do tej właśnie idei Macron stara się przekonać kanclerz Angelę Merkel.
Rzeczpospolita: Emmanuel Macron został prezydentem Francji, Angela Merkel prawdopodobnie pozostanie kanclerzem po wrześniowych wyborach do Bundestagu. Głębsza integracja strefy euro jest przesądzona?
Pierre Moscovici: W każdym razie została zniesiona kluczowa blokada. W ostatnich latach obawialiśmy się przecież przejęcia władzy przez populistów, przejęcia przez nich całkowitej inicjatywy. A oni przegrali kilka ważnych bitew: o Holandię, o Austrię, a przede wszystkim, w sposób spektakularny, bitwę o Francję. I to na płaszczyźnie bardzo symbolicznej, bo tak naprawdę druga tura przekształciła się w referendum nad dwoma wizjami przyszłości Europy: Marine Le Pen, która chciała wyjścia z Unii, z euro i Emmanuelem Macronem, który z dumą niósł flagę europejską. I ta debata została rozstrzygnięta w sposób najjaśniejszy, jaki się dało. Do tego stopnia, że pani Le Pen i jej partia zastanawiają się teraz, czy w ogóle nie porzucić pomysłu wyjścia ze strefy euro. W tym kontekście fakt, że we Francji jest prezydent tak proeuropejski, a i w Niemczech będzie dotychczasowa kanclerz lub kanclerz nowy, ale który był przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, otwiera zupełnie nowe możliwości.
Jakie?
Możliwości właśnie pogłębienia integracji strefy euro. A jest to absolutnie konieczne, aby powstrzymać rozejście się gospodarek unii walutowej. Bo jeśli wciąż będziemy mieli północ opływającą w dostatek i południe, które przeżywa ciągłe trudności, to w pewnym momencie dojdzie do odrzucenia projektu europejskiego.