UE: Chaos w Wielkiej Brytanii wymusza plan awaryjny

UE przyspiesza plan awaryjny na wypadek braku porozumienia z Wielką Brytanią. Unia zrozumiała, że po drugiej stronie Kanału La Manche sytuacja jest nieprzewidywalna.

Publikacja: 12.12.2018 16:10

UE: Chaos w Wielkiej Brytanii wymusza plan awaryjny

Foto: AFP

W środę wieczorem Partia Konserwatywna ma zdecydować o przyszłości Theresy May. Jeśli May uzyska wotum zaufania, to oznaczałoby, że przez najbliższe 12 miesięcy nikt nie może podważyć jej pozycji jako liderki torysów. Jeśli tego wotum nie dostanie, to za kilka tygodni zostanie wybrany nowy lider. Mógłby on wówczas zostać nowym premierem lub doszłoby do rozpisania przedterminowych wyborów.

Pierwszy z tych scenariuszy daje nieco większą stabilność, ale nie gwarantuje, że brytyjska Izba Gmin zaakceptuje wynegocjowany przez Theresę May traktat o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. Drugi to pogłębienie chaosu, bo żaden z kontrkandydatów May nie jest zwolennikiem tego porozumienia. - Jest problem z ratyfikacją w Izbie Gmin, czyli scenariusz braku umowy jest coraz bardziej prawdopodobny. Naszym obowiązkiem jest przyspieszyć przygotowania na taką ewentualność - mówił w środę po południu wysoki rangą unijny dyplomata. W czwartek wieczorem w Brukseli w ramach szczytu UE spotkają się przywódcy 27 państw i brytyjska premier. - Theresa May powie, jakie są jej problemy i oczekiwania i na tej podstawie przywódcy zdecydują co dalej - wyjaśnia dyplomata. A równolegle zarówno państwa członkowskie, jak i Komisja Europejska, będą intensywniej pracować nad planem awaryjnym. Czyli nad tym, jak poradzić sobie z chaosem po 29 marca 2019 roku.

W UE rośnie przekonanie, że jedyny dziś pewny element to całkiem spore prawdopodobieństwo braku porozumienia i chaotycznego brexitu po 29 marca 2019 roku. Nie dlatego, że ktokolwiek tego chce. I nie dlatego, że to jest faktycznie najbardziej realny scenariusz. Ale dlatego, że po drugiej stronie Kanału La Manche sytuacja jest zupełnie nieprzewidywalna. A skoro nie wiadomo co się wydarzy, to jedno jest pewne: data graniczna 29 marca 2019 roku. Do tego czasu albo jest zaakceptowany Traktat o wyjściu, albo Brexit następuje bez żadnych reguł. Jest też trzecia opcja: przedłużenie negocjacji, do którego potrzebny jest wniosek Londynu, a potem jednomyślna zgoda 27 państw UE. - Jeśli dostaniemy taki wniosek, to na pewno się nad nim pochylimy i znajdziemy rozwiązanie. Ale żeby zdecydować, czy i o ile przedłużyć negocjacje, musimy wiedzieć, jakie są tego przyczyny - mówi unijny dyplomata.

Z tym jest jednak problem, bo przeciwnicy wynegocjowanego porozumienia chcą jego renegocjacji. Tymczasem UE nie może się na to zgodzić. Bo jest gwarantem interesów swoich państw członkowskich (w tym wypadku chodzi o Irlandię) i gwarantem porozumienia pokojowego w Irlandii Północnej. Musi mieć pewność, że cokolwiek wydarzy się w przyszłości, to nie powstanie fizyczna granica między dwiema Irlandiami. Stąd pomysł tzw. backstopu w traktacie o wyjściu, czyli mechanizmu gwarantującego ten nieskrępowany przepływ osób i towarów na wyspie. Przewiduje on, że jeśli przypadkiem nie udałoby się wynegocjować na przyszłość żadnego modelu nowych relacji, który by to gwarantował, to Wielka Brytania, i razem z nią Irlandia Północna, pozostanie w unii celnej z UE. Ewentualnie pozostałaby tam sama Irlandia Północna. To rozwścieczyło zwolenników brexitu, którzy chcieli odzyskania suwerenności, a nie pozostania w objęciach UE na gorszych warunkach. Żądają oni od May przynajmniej zmiany tego mechanizmu w taki sposób, żeby Wielka Brytania mogła w przyszłości samodzielnie zdecydować o rezygnacji z niego. UE jest gotowa na wyjaśnienia i zapewnienia, że będzie dążyła do jak najlepszych relacji w przyszłości, które takiej unii celnej nie bedą wymagały. Ale z backstopu, czyli tej ostatecznej gwarancji dla Irlandii, nie chce rezygnować. Dyplomaci są gotowi na wszelkiego rodzaju prawnicze formuły, typu deklaracje, protokoły, oświadczenia, ale wynegocjowanego traktatu UE nie zmieni i Londyn ma tego świadomość.

Całe zamieszanie w Wielkiej Brytanii i groźby z obu stron (zwolenników i przeciwników brexitu) zawetowania traktatu o wyjściu nie przyniosły zamierzonego przez ich autorów rezultatu. W żadnym stopniu nie wzbudziły w pozostałych państwach UE przekonania, że ze strachu przed brakiem umowy trzeba pójść na ustępstwa. - To co dzieję się od kilku tygodni w Wielkiej Brytanii, łącznie z głosowaniem nad wotum zaufania dla Theresy May, może mieć tylko jeden skutek: UE zrozumiała, że jakakolwiek elastyczność w sprawie mechanizmu dla Irlandii to nie jest dobry pomysł. Bo po drugiej stronie jest zupełnie nieprzewidywalny partner. I nie ma pewności, że jakiekolwiek ustępstwa zagwarantują porozumienie - mówi “Rzeczpospolitej” Agata Gostyńska-Jakubowska, ekspertka londyńskiego Centre for European Reform. Według niej logicznym wnioskiem jest zatem przygotowywanie planu awaryjnego na wypadek braku porozumienia.

Według ekspertki jeśli May przetrwałaby na stanowisku przywódczyni Partii Konserwatywnej i premiera Wielkiej Brytanii, to może grać na jak najpóźniejsze przedłożenie traktatu o wyjściu pod głosowanie w Izbie Gmin. - Jeśli zrobi to w styczniu, to wtedy widmo braku porozumienia będzie już bardzo realne. część deputowanych może się tego przestraszyć - mówi Gostyńska-Jakubowska.

W środę wieczorem Partia Konserwatywna ma zdecydować o przyszłości Theresy May. Jeśli May uzyska wotum zaufania, to oznaczałoby, że przez najbliższe 12 miesięcy nikt nie może podważyć jej pozycji jako liderki torysów. Jeśli tego wotum nie dostanie, to za kilka tygodni zostanie wybrany nowy lider. Mógłby on wówczas zostać nowym premierem lub doszłoby do rozpisania przedterminowych wyborów.

Pierwszy z tych scenariuszy daje nieco większą stabilność, ale nie gwarantuje, że brytyjska Izba Gmin zaakceptuje wynegocjowany przez Theresę May traktat o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. Drugi to pogłębienie chaosu, bo żaden z kontrkandydatów May nie jest zwolennikiem tego porozumienia. - Jest problem z ratyfikacją w Izbie Gmin, czyli scenariusz braku umowy jest coraz bardziej prawdopodobny. Naszym obowiązkiem jest przyspieszyć przygotowania na taką ewentualność - mówił w środę po południu wysoki rangą unijny dyplomata. W czwartek wieczorem w Brukseli w ramach szczytu UE spotkają się przywódcy 27 państw i brytyjska premier. - Theresa May powie, jakie są jej problemy i oczekiwania i na tej podstawie przywódcy zdecydują co dalej - wyjaśnia dyplomata. A równolegle zarówno państwa członkowskie, jak i Komisja Europejska, będą intensywniej pracować nad planem awaryjnym. Czyli nad tym, jak poradzić sobie z chaosem po 29 marca 2019 roku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788