Ministerstwo cyfryzacji: Nie ma akceptacji dla dyrektywy

Przyjęta przez Parlament Europejski treść dyrektywy o prawie autorskim jest "sprzeczna z kompromisową propozycją prezydencji" - twierdzi resort cyfryzacji i zapowiada, że akt "nie znajduje akceptacji ze strony ani ministra, ani ministerstwa".

Aktualizacja: 13.09.2018 12:53 Publikacja: 13.09.2018 12:37

Ministerstwo cyfryzacji: Nie ma akceptacji dla dyrektywy

Foto: tv.rp.pl

Eurodeputowani poparli w środę projekt dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Dzięki niej twórcy mają otrzymywać wynagrodzenie za rozpowszechnianie ich utworów w internecie. Dziś zarabiają na tym głównie wielkie koncerny internetowe. Z twórcami dzielą się zyskami niechętnie.

Polscy europosłowie podzielili się w głosowaniu. Przedstawiciele PO opowiedzieli się za dyrektywą, PiS przeciw. - Dyrektywa została złagodzona, ale naszym zdaniem nie rozwiało to wątpliwości, czy zwykły użytkownik internetu będzie wystarczająco chroniony przed jej skutkami - mówił "Rzeczpospolitej" europoseł PiS Bolesław Piecha.

Przeczytaj: Jak linia partyjna odbiera rozum mediom prawicowym

Swoje stanowisko w sprawie dyrektywy opublikowało w czwartek resort cyfryzacji. Jak twierdzi ministerstwo, zależało mu "przede wszystkim na wypracowaniu takiego brzmienia zapisów, które nie spowoduje jakiegokolwiek uszczerbku dla wolności słowa".

"Stanowisko Rządu odnosi się wyłącznie do kompromisowych zapisów dyrektywy zaproponowanych w lipcu przez Prezydencję Bułgarską, które uwzględniały stanowisko polskie" - czytamy w komunikacie. "Niestety, w wyniku debaty w Parlamencie Europejskim zapisy zmieniły swoje brzmienie i zostały przegłosowane w dniu 12 września br. Przyjęta treść jest sprzeczna z kompromisową propozycją Prezydencji i nie znajduje akceptacji ze strony ani Ministra, ani Ministerstwa Cyfryzacji" - napisało ministerstwo.

Dowiedz się: Co zawiera dyrektywa o jednolitym rynku cyfrowym?

"Brak rozróżniania akceptacji dla kompromisowych zapisów od braku akceptacji dla przyjętych rozwiązań należy uznać za nieporozumienie lub manipulację" - komentuje resort Marka Zagórskiego.

Najwięcej kontrowersji w dyrektywie budziły artykuły 11 i 13 dyrektywy. Pierwszy zakłada przyznanie wydawcom prasy praw pokrewnych, drugi z kolei nakłada obowiązek filtrowania treści na portalu pod kątem prawa autorskiego.

– Art. 11 dyrektywy jest kłamliwie przedstawiany jako próba ograniczenia wolności internetu i wprowadzający „podatek od linków". W rzeczywistości przepis rozstrzyga wyłącznie o przyznaniu wydawcom prasy tzw. praw pokrewnych, które wzmocnią szanse dziennikarzy i innych twórców na uzyskanie uczciwych płatności za wykorzystywane w internecie treści – tłumaczył Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej". – Nie jest prawdą, że chcemy ograniczyć dostęp do naszej twórczości, wręcz przeciwnie, chcemy, by szeroko z niej korzystano, ale respektując nasze prawa do wynagrodzenia – to sedno stanowiska twórców, wydawców i prawników od praw autorskich – dodał.

Eurodeputowani poparli w środę projekt dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Dzięki niej twórcy mają otrzymywać wynagrodzenie za rozpowszechnianie ich utworów w internecie. Dziś zarabiają na tym głównie wielkie koncerny internetowe. Z twórcami dzielą się zyskami niechętnie.

Polscy europosłowie podzielili się w głosowaniu. Przedstawiciele PO opowiedzieli się za dyrektywą, PiS przeciw. - Dyrektywa została złagodzona, ale naszym zdaniem nie rozwiało to wątpliwości, czy zwykły użytkownik internetu będzie wystarczająco chroniony przed jej skutkami - mówił "Rzeczpospolitej" europoseł PiS Bolesław Piecha.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 755
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 754
Świat
Pakistan oskarżony o zabicie dzieci i kobiet w Afganistanie
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 753
historia
Gdzie jest złoto, które Rosja skradła Rumunii? Moskwa przetrzymuje je już ponad sto lat