W środę w Singapurze Andżelika Kerber pokonała w trzech długich setach Naomi Osakę 6:4, 5:7, 6:4, następnie Sloane Stephens niemal równie długo grała z Kiki Bertens, by zwyciężyć 7:6 (7-4), 2:6, 6:3.
Te wyniki oznaczają tylko tyle, że emocje będą trwać. Po czterech z sześciu meczów w obu grupach wszystkie tenisistki zachowały szanse na awans do półfinałów i nie ma pań całkowicie pewnych gry w kolejnej fazie mistrzostw.
Zapowiada się zatem ciekawa runda finałowa, być może rozstrzygnięcie będzie wymagało użycia kalkulatora, o kolejności w grupie decyduje bowiem kolejno: większa liczba zwycięstw; większa liczba rozegranych spotkań; wynik bezpośredniego meczu (w przypadku dwóch tenisistek); gdy sprawa tyczy trzech osob: większy procentowy wskaźnik wygranych setów, ewentualnie większy procentowy wskaźnik wygranych gemów.
Na czwartek zaplanowano ostatnie mecze Grupy Białej: Woźniacka – Switolina oraz Kvitova – Pliskova, w piątek w Grupie Czerwonej odbędą się spotkania Kerber – Stephens oraz Osaka – Bertens.
Scenariuszy jest wiele, z układu tabel wynika jednak, że tylko trzy uczestniczki finałów: Stephens, Switolina i Pliskova moją los w swoich rękach, to znaczy dowolne zwycięstwo w ostatnim meczu grupowym, w dwóch lub trzech setach, daje im grę w półfinale.