Książka Makuszyńskiego miała ukazać się w 1939 roku, ale nie zdążyła z powodu zawieruchy wojennej. Wydana tuż po jej zakończeniu powieść zaopatrzona została odautorskim komentarzem: „(…) Ocalała ona jedyna z pięciu, napisanych podczas wojny. (…) Dlatego ważę się na to, by uczynić młodzieży polskiej podarunek z tej książki i z tej maleńkiej radości, co się po niej wałęsa. Czynię to z wielką miłością i z całego serca!”. I jak Makuszyński chce już „Rozdział Pierwszy, w którym pradziadek zleciał ze ściany, co dwóch młodzieńców wprawiło w zdumienie” rozpoczyna się zdaniem: „Pani Marta Cegłowska, z domu Mościrzecka, była od niewielu lat wdową. Nieboszczyk mąż, pragnąc jej jako tako osłodzić gorycz samotności, pozostawił jej na otarcie łez maluteńki mająteczek, w którym tęsknie ryczały liczne krowy i rzewnie beczały cielęta…”. Takie jest wprowadzenie do tej trochę sielankowej, trochę przygodowej opowiastki, w której jak dalsze rozdziały zapowiadają: „stare kaczki opłakują swoje niewinne dziatki”, „diabeł z szafy nikogo nie skrzywdziwszy, opętał pana Dziurawca” itd.