Joanna Lipska (w tej roli Agnieszka Podsiadlik) młoda Polka wyjechała do Niemiec ze swoją kilkuletnią córeczką w nadziei na lepsze życie. Szczęśliwie wychodzi za mąż za Niemca – Jurgena Krenza (Piotr Domalewski). Jednak po pewnym czasie pojawiają się problemy rodzinne, w które wkracza Helga Hertz (Dorota Landowska), pracownica urzędu zajmującego się opieką nad dziećmi i młodzieżą.
Sztuka napisana przez Marka Kochana powstała na konkurs pod hasłem „Talking about borders” („Rozmawiając ponad granicami”) ogłoszony przez Teatr Miejski w Norymberdze, służący zapoznaniu Europy Zachodniej z punktem widzenia piszących dla teatru autorów z Europy Środkowo-Wschodniej.
– Postanowiłem opowiedzieć o sprawie Jugendamtu, czyli Urzędu ds. dzieci i młodzieży, która dotyczy zarówno naszych relacji z Niemcami, jak i ich samych – wyjaśnia Marek Kochan, autor „Traktatu o miłości”. – Co roku ta instytucja odbiera rodzicom 40 tysięcy dzieci, czyli statystyczne codziennie setkę. Można się zastanawiać, ile z nich to uzasadnione przypadki, gdy rzeczywiście dzieje się coś złego i trzeba wkroczyć, a kiedy – co opisują media – tak naprawdę jest to egzekwowanie władzy, jaką ta instytucja ma nad obywatelami. Jugendamt funkcjonuje na podstawie ustawy jeszcze sprzed wojny. To instytucja praktycznie wolna od jakiejkolwiek kontroli i odpowiedzialności. Jej urzędnicy mają władzę arbitralnej oceny domowych sytuacji. Wystarczy, że urzędnikowi nie spodobają się rodzice, którzy, na przykład, są dla niego nieuprzejmi – i dziecko może zostać im odebrane. Teoretycznie zatwierdza te wnioski sąd, ale w bardzo wielu sytuacjach dzieje się to z automatu. Było wiele skarg – nie tylko ze strony Polaków, ale także obywateli Włoch czy Francji, których dotykają te same problemy. Petycje, składane w tej sprawie do Parlamentu Europejskiego były dotąd bezskuteczne. Myślę, że sprawa Jugendamtów jest jednym z tematów tabu w Niemczech, skoro od tylu lat nie została rozwiązana. Kontekstem dla tej sztuki jest też Traktat polsko-niemiecki, podpisany w 1991 roku i dający obu nacjom równe prawa m.in. w zakresie poszanowania języka. Tymczasem nagminną praktyką Jugendamtów jest zabranianie polskim i nie tylko polskim rodzicom kontaktu z własnymi dziećmi w ich ojczystym języku.
Za najważniejszy temat sztuki jej autor uważa kwestię wolności jednostki wobec systemu, jakim jest państwo.
– Ingerencja państwa w sprawy rodziny jest nie tylko problemem społecznym, ale i egzystencjalnym – uważa Marek Kochan. – Państwo jako instytucja ma w pewnych aspektach totalitarną władzę nad człowiekiem. Podobny problem występuje także w Polsce, gdzie kuratorzy powołani do pomocy rodzinom czasem tak naprawdę wpędzają te rodziny w kłopoty. Media opisywały takie przypadki, niektóre znam z pierwszej ręki. Jest to więc sztuka także o polskich instytucjach.