Rzeczpospolita: Czy Kijów nie obawia się zmiany polskiej polityki wobec niego?
Ołeksyj Melnyk: Z naszego punktu widzenia Polska to dojrzała demokracja, a to oznacza, że zmiana władzy nie prowadzi do radykalnych zmian w polityce zagranicznej – w tym wypadku wobec Ukrainy. Oczywiście istnieją niuanse waszej wewnętrznej polityki znajdujące odbicie w dyplomacji, ale dla nas to są właśnie niuanse niezmieniające ogólnej zasady, że łączy nas wspólne zagrożenie.
Ale jednak prezydent Poroszenko woli szukać oparcia w dużych państwach Unii.
O ile w debacie politycznej na Ukrainie w ogóle nie istnieje problem Polski – powszechnie postrzegani jesteście jako nasz sojusznik – o tyle istnieje problem polityki naszego prezydenta. Wielu polityków, dziennikarzy i ekspertów zarzuca publicznie Poroszence, że za mało uwagi zwraca na Polskę. Że powstała znaczna nierównowaga między stosunkami z Berlinem, Paryżem – a nawet niejasnymi i podejrzanymi kontaktami prezydenta z Rosją – na niekorzyść Warszawy. Krótko mówiąc: prezydentowi mają za złe, że za mało jest Polski.
Czy to będzie rzutować na współpracę wojskową?