Rosja: Historyczna polityka na pięści

Obchody 308. rocznicy bitwy wywołały dwudniowe rozruchy.

Aktualizacja: 20.09.2018 13:23 Publikacja: 20.09.2018 12:54

Starcie z rosyjską policją na drodze wylotowej z wioski Kondelen

Starcie z rosyjską policją na drodze wylotowej z wioski Kondelen

Foto: Kavkazskij Uzieł

W 1708 roku, na płaskowyżu Kanżał (przedgórze Elbrusu) kabardyńscy kawalerzyści rozgromili wojska tatarskiego chana Kapłan Gireja. Z okazji rocznicy Kabardyńcy postanowili urządzić konny rajd na teren bitwy. Ale bałkarscy mieszkańcy pobliskiej wioski Kondelen zablokowali jeźdźcom drogę.

Doszło do dwudniowych przepychanek, obrzucania się kamieniami, wydzierania sobie sztandarów, a w końcu bijatyki z oddziałami policji (wspartych opancerzonymi transporterami), które przyjechały stłumić rozruchy.

Te jednak przeniosły się najpierw do dwóch sąsiednich wiosek, a potem do pobliskiej stolicy autonomicznej republiki Nalczyku, gdzie przedstawiciele obu narodów zebrali się na wiec pod budynkiem władz. Urzędnikom z trudem udało się namówić wiecujących do rozejścia się.

„Żadna wielka bitwa stoczona w dalekiej przeszłości nie jest warta tego, by wykorzystywać ją jako argumentu w sporze przyjaciół żyjących na wspólnej ziemi" – napisał w Facebooku przedstawiciel Kabardyno-Bałkarii w rosyjskim senacie Arsen Kanokow. – W zasadzie chłopaki zgodzili się, że należy rozmawiać a nie bić się – powiedział jeden z miejscowych urzędników, schrypnięty po wykrzykiwaniu na kilkugodzinnym wiecu.

O dziwo, po dwudniowych bójkach w których uczestniczyło ponad tysiąc osób tylko dwoje rannych zgłosiło się do lekarzy.

Nie jest jasne dlaczego Bałkarom nie podoba się kabardyńskie zwycięstwo. – W ciągu ostatnich 20-30 lat wśród małych narodów Kaukazu trwa rywalizacja o to, czyja historia jest ważniejsza, w której jest więcej znaczących wydarzeń – tłumaczył miejscowy historyk Aleksandr Jałbułganow. Część działaczy bałkarskich (wspartych przez niektórych rosyjskich historyków) twierdzi, że takiej bitwy w ogóle nie było, co strasznie złości Kabardyńców.

Zdaniem innego historyka Timura Ałojewa udział w rozruchach „dla wielu to jedyna możliwość wyrażenia swoich poglądów (...). Nie ma przecież u nas żadnej swobody wypowiedzi, naturalnych procesów koniecznych dla istnienia zdrowych społeczeństw".

Jednocześnie część Bałkarów obawia się, że wjeżdżając konno z flagami na płaskowyż Kabardyńcy „znakują teren do którego chcą zgłosić pretensje".

- W republice nie rozwiązano do końca problemu własności ziemi i rozgraniczenia poszczególnych działek. Z tego powodu rośnie napięcie między Kabardyńcami i Bałkarami – powiedziała moskiewska ekspert Jekatierina Sokirjanskaja.

- To może być pierwszy z serii konfliktów o ziemię na całym Północnym Kaukazie – dodała.

W 1708 roku, na płaskowyżu Kanżał (przedgórze Elbrusu) kabardyńscy kawalerzyści rozgromili wojska tatarskiego chana Kapłan Gireja. Z okazji rocznicy Kabardyńcy postanowili urządzić konny rajd na teren bitwy. Ale bałkarscy mieszkańcy pobliskiej wioski Kondelen zablokowali jeźdźcom drogę.

Doszło do dwudniowych przepychanek, obrzucania się kamieniami, wydzierania sobie sztandarów, a w końcu bijatyki z oddziałami policji (wspartych opancerzonymi transporterami), które przyjechały stłumić rozruchy.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790