W 1708 roku, na płaskowyżu Kanżał (przedgórze Elbrusu) kabardyńscy kawalerzyści rozgromili wojska tatarskiego chana Kapłan Gireja. Z okazji rocznicy Kabardyńcy postanowili urządzić konny rajd na teren bitwy. Ale bałkarscy mieszkańcy pobliskiej wioski Kondelen zablokowali jeźdźcom drogę.
Doszło do dwudniowych przepychanek, obrzucania się kamieniami, wydzierania sobie sztandarów, a w końcu bijatyki z oddziałami policji (wspartych opancerzonymi transporterami), które przyjechały stłumić rozruchy.
Te jednak przeniosły się najpierw do dwóch sąsiednich wiosek, a potem do pobliskiej stolicy autonomicznej republiki Nalczyku, gdzie przedstawiciele obu narodów zebrali się na wiec pod budynkiem władz. Urzędnikom z trudem udało się namówić wiecujących do rozejścia się.
„Żadna wielka bitwa stoczona w dalekiej przeszłości nie jest warta tego, by wykorzystywać ją jako argumentu w sporze przyjaciół żyjących na wspólnej ziemi" – napisał w Facebooku przedstawiciel Kabardyno-Bałkarii w rosyjskim senacie Arsen Kanokow. – W zasadzie chłopaki zgodzili się, że należy rozmawiać a nie bić się – powiedział jeden z miejscowych urzędników, schrypnięty po wykrzykiwaniu na kilkugodzinnym wiecu.
O dziwo, po dwudniowych bójkach w których uczestniczyło ponad tysiąc osób tylko dwoje rannych zgłosiło się do lekarzy.