Macron, nowy Król Słońce

Igrzyska dla Paryża, kolacja z Trumpem na wieży Eiffla: prezydent umie zabłysnąć. Gorzej z reformami.

Aktualizacja: 12.07.2017 21:09 Publikacja: 11.07.2017 18:58

Emmanuel Macron wczoraj w Lozannie w siedzibie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego

Emmanuel Macron wczoraj w Lozannie w siedzibie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego

Foto: AFP

Poprzednicy obecnego prezydenta na tym polu klęskę ponieśli pięć razy. Najpierw Francois Mitterrand walczył o organizację igrzysk olimpijskich we francuskiej stolicy w 1992 r., ale przegrał z Barceloną (to był początek trwającej do dziś wielkiej sławy katalońskiej stolicy wśród zagranicznych turystów). W 2004 r. Lille nie miało żadnych szans z Atenami. Nicolas Sarkozy starał się o olimpiadę dla Paryża w 2008 r. ale przegrał z arcyrywalem „miasta świateł" – Londynem. Zaś walka Francois Hollande'a o organizację igrzysk we francuskiej stolicy cztery lata później zakończyła się równie źle – ale na rzecz Pekinu.

Emmanuel Macron postanowił więc zrobić wszystko, aby przerwać tą złą passę. Od poniedziałku przekonywał w Lozannie MKOl, że lepszej kandydatury od Paryża dla igrzysk w 2024 r. po prostu nie ma. Komitet Olimpijski się z tym zgodził, choć ważniejszy od zaangażowania młodego prezydenta okazał się brak chętnych do wydania ogromnych funduszy na tak wielką imprezę. Zamiast więc rozstrzygać między Paryżem i jego jedynym rywalem, Los Angeles, organizatorzy postanowili, że miasta te zorganizują igrzyska w 2024 lub 2028 roku. Stolica Francji jest prawie pewna, że dostanie ten pierwszy termin.

Poza prestiżem, który dla Macrona jest tak ważny, olimpiada powinna przyczynić się do zdynamizowania niemrawo rozwijającej się gospodarki: na sowite kontrakty liczą takie czołowe francuskie koncerny, jak Accor, Bouygues, Air France-KLM, Axa, Orange czy Danone. Sam Paryż spodziewa się dochodu przekraczającego 10 mld euro. Ale jest też złowrogi przykład olimpiady w Atenach w 2004 r., która wydatnie przyczyniła się do bankructwa kraju pięć lat później. Czy Francję, z długiem 97 proc. PKB, stać na taki wydatek?

– Tego nie da się porównać z Grecją, która jest bardzo małym krajem, tym bardziej, że Francuzi chcą w większości wykorzystać istniejącą już infrastrukturę – mówi „Rz" Daniel Gros, dyrektor brukselskiego Center for European Policy Studies (CEPS).

Olimpiada to jednak niejedyny medialny sukces Macrona w tym tygodniu. W czwartek wieczorem nad Sekwanę przylatuje Donald Trump: tego dnia obaj prezydenci wraz z żonami zjedzą kolację w prestiżowej restauracji Alaina Ducasse'a Jules Verne na szczycie wieży Eiffla. A w piątek odbiorą defiladę z okazji rocznicy zdobycia Bastylii na Polach Elizejskich, w której m.in. obok francuskich myśliwców wezmą udział amerykańskie F-16. Media nad Sekwaną nie mają wątpliwości, że Macron chce na tle niepopularnego amerykańskiego przywódcy umocnić swój wizerunek nowoczesnego prezydenta, który broni „wartości europejskich", takich jak ochrona środowiska.

Na tym tle niemal niezauważenie przeszła publikacja w poniedziałek raportu francuskiej NIK o tym, że w tym roku, po raz dziewiąty z rzędu, Francja przekroczy dozwolony w UE limit deficyt budżetowego: dziura w finansach publicznych ma wynieść 3,2 proc. PKB.

– Niepokoi mnie, że Macron nie wykorzystuje dynamiki politycznej po wygranych wyborach, aby znacząco ograniczyć wydatki socjalne. W zamian zaczął od tego, co łatwe i przyjemne – cięć w podatkach – mówi Gros.

Chodzi o zapowiedź prezydenta, że już w 2018 r. zostanie mocno ograniczony podatek od tzw. wielkich fortun oraz podatek od nieruchomości. Jeszcze na początku tygodnia premier Edouard Philippe ostrzegał, że pierwszą z tych ulg, która obejmuje 320 tys. najzamożniejszych rodzin i odbierze Skarbowi Państwa 5,2 mld euro rocznych dochodów, trzeba wprowadzać stopniowo, aby utrzymać równowagę finansów publicznych. Najwyraźniej Macron uznał jednak, że lepiej zrobić prezent wyborcom jak najszybciej.

Teraz wszystko zależy od powodzenia reformy rynku pracy, której założenia są od poniedziałku omawiane w Zgromadzeniu Narodowym: rząd chce tu wykorzystać specjalną ścieżkę legislacyjną, w ramach której parlament będzie mógł tylko przyjąć lub odrzucić projekt ustawy.

– Macron najwyraźniej chce pójść w ślady Gerharda Schrödera, który 15 lat temu wprowadzał stopniową reformę finansów państwa, a jednocześnie przystąpił do liberalizacji rynku pracy. Prezydentowi chodzi o to, aby poprzez nadmierne cięcia nie spowolnić wzrostu gospodarczego, bo inaczej uelastycznienie regulacji przełoży się wyłącznie na zwolnienia pracowników i nie będzie zachętą dla pracodawców do zatrudniania nowych pracowników – mówi Daniel Gros.

Prezydentura Francois Hollande'a, poprzednika Macrona, zakończyła się porażką przede wszystkim dlatego, że nie zdołał on ograniczyć dwukrotnie wyższego niż w Polsce bezrobocia.

O ile jednak Schröder przeczekał okres złej koniunktury i pogodził się z tym, że w pierwszych latach po rozpoczęciu reform deficyt państwa nie spadał, to Macron tego nie dopuszcza. Jeśli bowiem Francja w końcu nie dostosuje się do unijnych norm limitu deficytu budżetowego, to cały plan prezydenta budowy wraz z Niemcami bardziej zintegrowanej strefy euro weźmie w łeb. Wydźwięk tego byłby dla Paryża tym gorszy, że oskarżana o eurosceptycyzm Polska powinna w tym roku z powodzeniem zmieścić się w unijnych normach dziury finansów publicznych.

– Podstawowe pytanie jest następujące: czy Macron, jak kiedyś Schröder, jest gotów w imię zreformowania państwa poświęcić swoją karierę polityczną? Czy tak jak kanclerz w 2005 r., prezydent zdecyduje się postawić pod znakiem zapytania swoją reelekcję w 2022 r.? Na razie raczej można odnieść wrażenie, że w 2024 r. to on chce inaugurować olimpiadę w Paryżu. Być w centrum uwagi to dla niego zbyt duża przyjemność, aby miał z tego rezygnować – uważa Daniel Gros. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: jedrzej.bielecki@rp.pl

Poprzednicy obecnego prezydenta na tym polu klęskę ponieśli pięć razy. Najpierw Francois Mitterrand walczył o organizację igrzysk olimpijskich we francuskiej stolicy w 1992 r., ale przegrał z Barceloną (to był początek trwającej do dziś wielkiej sławy katalońskiej stolicy wśród zagranicznych turystów). W 2004 r. Lille nie miało żadnych szans z Atenami. Nicolas Sarkozy starał się o olimpiadę dla Paryża w 2008 r. ale przegrał z arcyrywalem „miasta świateł" – Londynem. Zaś walka Francois Hollande'a o organizację igrzysk we francuskiej stolicy cztery lata później zakończyła się równie źle – ale na rzecz Pekinu.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788