Wygrał w pierwszej turze prezydenckich, zdobywając nieco ponad połowę głosów. Djukanović został po raz drugi w swej karierze prezydentem Czarnogóry – niewielkiego państwa na Bałkanach liczącego 620 tys. mieszkańców, formalnie niepodległego od 12 lat. Djukanović walnie się do tego przyczynił jako wielokrotny premier oraz prezydent we wcześniejszych wcieleniach Czarnogóry po rozpadzie Jugosławii.
Wcześniej był zaangażowanym członkiem Związku Komunistów Jugosławii (ZKJ) i do samego końca tej partii w styczniu 1990 roku nawet członkiem Komitetu Centralnego. Niemal z dnia na dzień zmienił poglądy i w szybkim tempie rozpoczął karierę w rodzinnej Czarnogórze. Jego Demokratyczna Partia Socjalistów (DPS) rozdaje tam karty od ćwierć wieku. Sam Djukanović był premierem sześciokrotnie.
Jest znany w środowisku swych zwolenników jako „bałkański George Clooney". To z racji nienagannej aparycji. Przeciwnicy Djukanovicia nazywają go carem, gdyż to on rządzi krajem, bez względu na to, na jakim stanowisku się aktualnie znajduje. Cieszy się niezmiennie poparciem Zachodu jako przeciwnik bliższych więzi Czarnogóry z Rosją.
Czarnogóra jest od roku członkiem NATO, czemu Moskwa starała się zapobiec, organizując rok wcześniej nieudany zamach stanu. Zdaniem prokuratury pochodzący z Serbii zamachowcy zamierzali uprowadzić i zamordować Djukanovicia, pełniącego wtedy funkcję premiera.
Jednym z organizatorów zamachu miał być rosyjski agent Eduard Szyszmakow. W 2014 roku został wydalony z Polski pod zarzutem szpiegostwa. W kampanii wyborczej Djukanović głosił, że jego ewentualna porażka ułatwiłaby antyzachodniej opozycji kwestionowanie celowości członkostwa w NATO oraz wzmocniła retorykę przeciwko przystąpieniu Czarnogóry do UE. Brzmiało to mało prawdopodobnie.