Wenezuela: Klincz na ulicach, „szwadrony śmierci” zabijają

Ani liderowi opozycji, ani prezydentowi Maduro nie udało się zyskać przewagi w walce o władzę.

Publikacja: 03.02.2019 18:23

Wenezuela: Klincz na ulicach, „szwadrony śmierci” zabijają

Foto: AFP

Z pewnością to jest coś, to jest jedna z opcji – powiedział amerykański prezydent Donald Trump pytany o ewentualną amerykańską interwencję w Wenezueli.

Jednak wbrew sugestiom zamiast żołnierzy Waszyngton zaczął wysyłać pomoc humanitarną do krajów, w których schroniły się miliony uchodźców z państwa rządzonego przez następców Hugo Chaveza. W ciągu ostatnich trzech lat uciekło stamtąd 2,5–3 mln Wenezuelczyków (ONZ podaje, że oficjalnie zarejestrowanych jest 2,64 mln uchodźców). Prawie połowa z nich znajduje się w sąsiedniej Kolumbii, choć ćwierć miliona dotarło nawet do USA.

Większość z 20 mln dolarów pomocy ma trafić właśnie do Kolumbii. Jednak w internecie już pojawiły się nagrania, których autorzy twierdzą, że zamiast pomocy (która zacznie napływać dopiero od poniedziałku) przy granicy kolumbijsko-wenezuelskiej, w miejscowości Cucuta pojawiły się helikoptery należące do amerykańskiej formacji Navy Selas. Ani Bogota, ani Caracas, ani też Waszyngton nie komentują jednak tych informacji.

Władze Wenezueli czują się bez wątpienia coraz bardziej zagrożone. Nicolas Maduro ogłosił w zeszłym tygodniu, że powołuje pod broń „pospolite ruszenie". Początkowo miało to być 50 tys. osób, teraz Caracas twierdzi, że będzie to 50 tys. oddziałów liczących aż 2 miliony ludzi. Wszyscy oni mają zostać włączeni w skład armii.

Zwolennicy Maduro najwyraźniej mają coraz więcej zastrzeżeń do generalicji. Wielką nieufność do nich musiało zasiać publiczne przejście jednego z generałów (z dowództwa lotnictwa) Francisco Yaneza na stronę Juana Guaido. Yanez jest pierwszym (i do tej pory jedynym) wysokiej rangi oficerem, o którym wiadomo, że poparł opozycję. Ale rozruchy w Wenezueli rozpoczęły się po stłumieniu 21 stycznia buntu niewielkiego oddziału w garnizonie w pobliżu Caracas. Co prawda później dowództwo armii wystąpiło z publicznym poparciem obecnych władz, sam Maduro odwiedzał garnizon, w którym doszło do rozruchów, ale prawdopodobnie nie odzyskał zaufania do generałów. Dlatego szeregi armii chce uzupełnić ogromną liczbą swoich „ochotników". Dokonać się to ma w czasie wojskowych manewrów w połowie lutego. Nie jest jasne, czy tej masie ludzi zostanie wtedy wydana broń.

Jednocześnie obie strony konfliktu cały czas prowadzą konfrontację na ulicach: ilekroć opozycja wezwie tam swoich sympatyków, tylekroć władze organizują kontrmanifestację. W sobotę ulice stolicy kraju znów zapełniły wielotysięczne tłumy popierające Juana Guaido, ale w centrum zebrało się również niemało zwolenników Nicolasa Maduro.

– Ci na wiecu Guaido wyglądają na ludzi z miasta, są na przykład lepiej ubrani – relacjonowali z Caracas zagraniczni korespondenci. Manifestacja Maduro zaś zgromadziła ludzi „wyglądających na pochodzących ze wsi, najwyraźniej biedniejszych".

Obecna konfrontacja polityczna cały czas ukazuje podział istniejący w wenezuelskim społeczeństwie: wokół Guaido gromadzi się raczej mieszkająca w miastach klasa średnia (która stała się ofiarą socjalistycznych eksperymentów władz), a wokół Maduro – biedniejsi ze wsi (którzy byli beneficjentami zmian, dopóki nie nastąpiło załamanie gospodarki).

Ale obecne władze próbują zapanować również nad miastami. Opozycja alarmuje, że od końca stycznia „szwadrony śmierci" Maduro zamordowały 30–35 ludzi, głównie na przedmieściach Caracas. Te rejony są atakowane przez zmotoryzowane patrole FAES (Ludowych Specjalnych Bojowych Sił Policji), które wyszukują tam, aresztują – ale równie często zabijają – zwolenników Guaido. Przy czym przedmieścia zamieszkane są przez uboższą ludność stolicy, ale i ona popiera opozycję.

Maduro cały czas usiłuje też przejąć inicjatywę polityczną w konflikcie. W odpowiedzi na żądania przeprowadzenia ponownych wyborów prezydenckich ogłosił, że wkrótce odbędą się ponowne wybory... parlamentu. W ten sposób chciałby pozbawić legitymizacji zwolenników Juana Guaido, ale wprowadziłby ogromny chaos w kraju. Obecnie bowiem ma on dwa parlamenty: Zgromadzenie, na czele którego stoi Guaido, oraz Konstytuantę (którą wybrano w zeszłym roku, ale na którą nikt do tej pory nie zwracał uwagi).

Po kolejnych wyborach byłyby ich trzy.

Z pewnością to jest coś, to jest jedna z opcji – powiedział amerykański prezydent Donald Trump pytany o ewentualną amerykańską interwencję w Wenezueli.

Jednak wbrew sugestiom zamiast żołnierzy Waszyngton zaczął wysyłać pomoc humanitarną do krajów, w których schroniły się miliony uchodźców z państwa rządzonego przez następców Hugo Chaveza. W ciągu ostatnich trzech lat uciekło stamtąd 2,5–3 mln Wenezuelczyków (ONZ podaje, że oficjalnie zarejestrowanych jest 2,64 mln uchodźców). Prawie połowa z nich znajduje się w sąsiedniej Kolumbii, choć ćwierć miliona dotarło nawet do USA.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786