Trasa prowadziła wokół miejscowości Wadi Al Dawasir. Długość odcinka specjalnego wynosiła 477 kilometrów - po zróżnicowanym pod względem nawierzchni terenie. Uczestnicy znów mieli okazję rozwinąć maksymalne prędkości.
- To ponownie był bardzo szybki odcinek, w jednym miejscu przez 30 kilometrów mogliśmy trzymać pełny gaz, bez odpuszczania. Częściowo jechaliśmy po płaskim terenie, po wyschniętym jeziorze, to nie była trudna część odcinka, ale później było trochę kamieni i jazdy w kanionach. W jednym miejscu zaczęły się trudne wydmy, mieliśmy na nich problemy z widocznością przez słońce, które padało pionowo, nie było cienia, i przez to jechało się ciężej - relacjonował Kuba Przygoński, który stawił się na mecie dziewięć minut za zwycięzcą, Francuzem Mathieu Serradorim.
Przyznał, że jest zadowolony ze swojego tempa, mimo kilkuminutowej straty spowodowanej małym błędem nawigacyjnym.
- Liczyliśmy, że się uda, niestety szczęście nam nie dopisało i musieliśmy zawrócić. Mimo wszystko to był dobry odcinek, trzymaliśmy się tempa w swojej grupie, co jest dla nas najważniejsze - podkreślił Przygoński, który w klasyfikacji generalnej jest 28. (prowadzi Hiszpan Carlos Sainz).
14. pozycję zajmuje drugi z kierowców Orlen Team Martin Prokop. W poniedziałek był 22. Kilkanaście kilometrów przed metą jego ford raptor odmówił dalszej jazdy i Czech musiał poświęcić cenne minuty na naprawę samochodu.