Marta Łącka, córka pani Marioli, faktycznie miała długi. Komornik zabierał jej z konta połowę pensji. Ale gdy egzekucja zbliżała się do końca, asesor z bełchatowskiej kancelarii komorniczej niespodziewanie zajął samochód, którym jechała. Tłumaczenia i dokumenty świadczące o tym, że auto należy do jej matki, na nic się zdały. – Ich specjalnie nie interesuje, kto jest właścicielem. Interesowało ich tylko, kto jechał tym samochodem – mówi Marta Łącka.

Według informacji, które kobiety uzyskały od asesora, auto miało się znajdować na jednym z parkingów w Warszawie. Gdy dotarły pod wskazany adres, okazało się, że nie ma tam żadnego parkingu. – Pan komornik do ostatniej chwili trzymał informację, gdzie jest ten samochód, w tajemnicy. Nie wiem, gdzie było auto. Nie wiem, kto je użytkował – mówi pani Marta.

Prokuratura wszczęła w tej sprawie postępowanie, ale do tej pory nikomu nie postawiła zarzutów. – Panowie czują się zupełnie bezkarni, robią, co chcą, a instytucje, które zostały do tego powołane, nie robią nic – mówi Mariola Łącka.

W drugiej części programu Polsatu „Państwo w państwie" redakcja wróci do sprawy dotyczącej spółdzielni mieszkaniowej w Warszawie. Byli członkowie zarządu doprowadzili ją do bankructwa, a teraz usłyszeli zarzuty niegospodarności.