O zapaści demograficznej w Rosji najlepiej świadczą liczby. Z danych Federalnej Służby Statystycznej wynika, że tylko w latach 2017–2018 liczba zgonów przekroczyła o ponad 350 tys. liczbę urodzeń. W tym samym okresie wykonano ponad 1,1 mln aborcji, która w Rosji jest całkowicie legalna.
Mimo to w ciągu dziesięciu lat liczba mieszkańców kraju nagle się zwiększyła ze 142 do ponad 146 mln. Cud? Chodzi m.in. o aneksję części terytorium sąsiednich państw. Po oderwaniu w 2008 roku od Gruzji separatystycznych Abchazji i Osetii Południowej Rosja rozdała tam niemal 300 tys. paszportów.
Po aneksji ukraińskiego Krymu rosyjski urząd statystyczny pochwalił się niemal dwumilionowym wzrostem liczby mieszkańców kraju. Skąd więc się wzięła reszta nowych obywateli Rosji? Z opublikowanych na stronie Kremla informacji wynika, że w latach 2012–2017 rosyjskie obywatelstwo otrzymało ponad 1 mln osób. Nieco ponad 500 tys. z nich skorzystało z prezydenckiego programu „Sootieczestwiennik" (Rodak) i przeprowadziło się do Rosji z zagranicy.
Tymczasem opublikowana pod koniec października prezydencka koncepcja państwowej polityki migracyjnej zakłada, że w latach 2019–2025 od 5 do 10 mln „rodaków" z państw byłego ZSRR otrzyma rosyjski paszport. W pierwszej kolejności Kreml liczy na Ukraińców.
Liczby te nie widnieją w oficjalnym dokumencie, a o ambitnych planach Władimira Putina poinformował w czwartek wpływowy dziennik „Kommiersant". Gazeta podaje, że w ubiegłą środę prezydent powołał specjalną 24-osobową grupę roboczą, która ma się zająć realizacją koncepcji. W jej skład wchodzą przedstawiciele rozmaitych resortów, urzędów państwowych oraz deputowani Dumy. Z doniesień wynika, że Kreml postanowił ratować się przed zapaścią demograficzną kosztem „rosyjskojęzycznych" mieszkańców sąsiednich państw. Chodzi przede wszystkim o Ukrainę, ale też o m.in. Kazachstan, Uzbekistan i Mołdawię. Zadaniem powołanej przez Putina grupy roboczej będzie „utworzenie warunków sprzyjających powrotowi rodaków".