Skwer znajdował się u zbiegu Nowogrodzkiej i Poznańskiej w centrum stolicy, przed wejściem do urzędu dzielnicy Śródmieście. Rosło tam pięć dużych drzew i wiele krzewów.
Jeszcze o siódmej rano drzewa rosły. O 11 wszystkie zostały wycięte i posprzątane. O wycince poinformował Jan Śpiewak ze stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze", na swoim profilu na Facebooku.
"Przed Urzędem Dzielnicy Śródmieście, którym rządzi Prawo i Sprawiedliwość właśnie doszło do 'dobrej zmiany'. Deweloper, który przejął działkę w niejasnych okolicznościach na skutek dzikiej reprywatyzacji wykorzystał 'Lex Szyszko' by wyciąć drzewa i krzewy w jednym z najbardziej zanieczyszczonych rejonów miasta" – napisał aktywista i radny Śródmieścia.
Jego zdaniem prawo zostało złamane, ponieważ drzewa zostały wycięte w celach gospodarczych, gdyż właściciel chce w tym miejscu chce zbudować biurowiec. "Nie ma planu miejscowego od lat. Zawiadomimy dzisiaj jeszcze policję. Czekamy na odgrodzenie urzędu przez prywatnego właściciela. Ciekawe, którędy burmistrz będzie wchodził do pracy?" – pyta ironicznie Śpiewak.
A Maciej Czapiński z "Miasto Jest Nasze" w rozmowie z Polsat News przyznał, że właściciel terenu wystąpił o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Podkreślił, że nie można ciąć drzew, na których są stanowiska lęgowe ptaków. - A tutaj takie były. Mamy na to całą dokumentację. W dodatku jedno z wyciętych drzewa miało w obwodzie ponad 100 cm, więc również nie powinno zostać wycięte - zaznaczył.